sobota, 15 listopada 2014

Moje pierwsze farbowanie henną - Khadi Henna z Amlą i Jatrophą

Mój ideał kobiecej urody to taka Ania z Zielonego Wzgórza - rude włosy, piegi i zielone oczy. Zielone soczewki mam, rudzielcem też usiłuję zostać już od jakiegoś czasu. 

Dlaczego henna? 

Farby drogeryjne nie spełniły moich oczekiwań...  Przygodę z farbowaniem zaczęłam dopiero niedawno, w kwietniu. Mój naturalny kolor włosów to ciemny blond, który niestety z czasem coraz bardziej ciemniał i stawał się coraz bardziej mysi, kompletnie nijaki - już nie ciemny blond, ale jeszcze nie brąz. Początkowo rozjaśniałam włosy szamponami z rumiankiem i cytryną, jednak z czasem i to przestało pomagać, w końcu sięgnęłam po farby. Wypróbowałam kilka, niestety kolor wychodził nie taki, bardziej czerwony niż rudy i szybko spierał się do miodowego blondu (miodowy blond mi pasuje, ale chciałam być ruda!). Kitem wszech czasów była farba w piance Nice&Easy, która sprała się po tygodniu 0o Zachęcona pozytywnymi opiniami na kilku blogach i rezultatami na stronie Khadi kupiłam w końcu hennę.


Za hennę zapłaciłam 7 funtów (ok. 35zł) na Amazonie, przyszła do mnie z Niemiec. W pudełeczku znajdował się worek z proszkiem, czepek i rękawiczki. 
Proszek jest bardzo drobno zmielony i ma specyficzny zapach, jak mocna zielona herbata + coś jeszcze. 
Co ważne, farby Khadi to 100% naturalne mieszanki ziołowe. Zanim kupisz hennę, upewnij się, że wiesz co kupujesz - jest kilka firm, które sprzedają "hennę", a tak naprawdę jest to farba drogeryjna + odrobina henny. Takie mieszanki dają najtrudniejsze do przewidzenia rezultaty, czytałam wiele negatywnych opinii na ich temat. Zawsze idź na całość - albo farba chemiczna albo naturalna, nigdy pomiędzy ;)

Na żywo proszek jest bardziej zielony niż na zdjęciu.

Niestety ulotka była po Niemiecku, wspomagałam się więc blogami i stroną Khadi. Wybrałam najprostszą możliwą metodę przygotowania: zalałam gorącą, ale nie wrzącą wodą (rożne mieszanki wymagają różnej temperatury, do Amli i Jatrophy zaleca się ok. 80 stopni) do konsystencji gęstej śmietany, po czym poszłam umyć włosy szamponem bez silikonów. Henna powinna mieć kwaśny odczyn, dlatego do wielu mieszanek dodaje się sok z cytryny, do tej nie trzeba ponieważ Amla zakwasza. Do swojej mieszanki dodałam łyżkę odżywki do włosów (bez silikonów) i łyżkę kurkumy - na ciemnych włosach Amla i Jatropha wychodzi bardziej czerwona niż ruda, a kurkuma rozjaśnia.



Rozrobiona mieszanka pachnie niczym kociołek Panoramixa :P Zielona herbata, zioła, dziwny zapach, ale z pewnością lepszy od amoniaku...


Po umyciu i odsączeniu włosów, henna miała już dobrą temperaturę do nakładania (chodzi o to, żeby się nie poparzyć :P). Nakładanie szło mi bardzo, bardzo opornie. Był to dopiero drugi raz kiedy sama farbowałam włosy, zazwyczaj pomagały mi koleżanki. Podczas nakładania henna zasycha trochę na włosach i je skleja, włosy strasznie mi się poplątały i ostatecznie skończyłam z dwoma posklejanymi henną dredami na głowie. Powiem Wam, że podczas nakładania przeżyłam prawdziwy kryzys wiary, byłam pewna że z tego farbowania nic nie wyjdzie, bo na pewno nie pokryłam wszystkich włosów równomiernie, do tego bałam się że nie dam rady rozplątać włosów i zostanę z dredami. I zużyłam tylko nieco ponad połowię mieszanki, naprawdę nie miałam już gdzie tej henny wcierać i ostatecznie się poddałam. Byłam pewna, że w najlepszym wypadku skończę z włosami w panterkę. Na szczęście henna pozytywnie mnie zaskoczyła :)
Hennę trzymałam na włosach 2 godziny, w czepku i owinięte w ręcznik, który od czasu do czasu podgrzewałam suszarką (hennę trzeba trzymać w cieple). Podczas spłukiwania włosy ładnie się rozplątały, były przyjemnie w dotyku, miękkie, tylko dziwny zapach pozostał. Po dokładnym wypłukaniu mieszanki z włosów nałożyłam trochę odżywki (bez silikonów), żeby mieć pewność, że rozczeszę włosy bez problemu i pozostawiłam do naturalnego wyschnięcia.
Rezultat przerósł moje oczekiwania, przede wszystkim kolor wyszedł równomiernie! W końcu jestem ruda! Chociaż w zależności od oświetlenia kolor wygląda różnie:

Kolor wyjściowy, sprana miedź od Nutrisse.
Dzień po farbowaniu, intesywne sztuczne światło (Halloween w pracy, stąd mój strój)
Dwa dni po farbowaniu, ciemne pomieszczenie + flash (impreza Halloweenowa u znajomych)
4 dni po farbowaniu, sztuczne światło + flash (pewna odległość)

4 dni po farbowaniu, sztuczne światło + flash (z bliska)
Jak widać włosy po farbowaniu mają się dobrze. Były nieco podsuszone i miałam ogromną ochotę je naolejować, jednak pierwsze 48 godzin po farbowaniu jest kluczowe i zaleca się zostawienie włosów w spokoju, żeby henna dobrze związała się z włosem. Nie powinno się ich też myć, ja przez pracę swoje musiałam niestety umyć już następnego dnia po farbowaniu (mam bardzo tłuste włosy, wymagające codziennego mycia, henna trochę je podsuszyła i rano były jeszcze nawet nawet, ale wiedziałam że w połowie dnia będą już zbyt tłuste żeby przebywać wśród ludzi...). Włosy były miękkie w dotyku, miały ładny połysk, ziołowy zapach utrzymywał się ok. 3 dni (pomimo codziennego mycia!).
Przez ok tydzień po farbowaniu włosy puszczały odrobinę koloru podczas mycia. Poplamiłam sobie jasny ręcznik - na szczęście w 60 stopniach plamy się sprały (baz żadnych odplamiaczy, sam proszek). Gorzej z plamami które powstały podczas farbowania - po praniu z odplamiaczem plamy na bluzce i spodniach nieco wyblakły, ale nadal tam są. Ale to ciuchy "robocze", więc się nie przejmuję :P
Polecam zachować szczególną ostrożność w okolicach farby olejnej. Mam w łazience takie cokoliki, grube listwy na ścianie, przy podłodze pomalowane farbą olejną (brytyjski wynalazek skirting boards - są w każdym domu, w każdym pomieszczeniu, szczerze ich nienawidzę) i jakimś cudem podczas farbowania chlapnęło mi się tam odrobiną mieszanki. Powstała ruda plamka, która jest nie do zdarcia :]

dwa tygodnie po farbowaniu, naturalne światło.
Od farbowania minęły dwa tygodnie, a kolor nie wyblakł, włosy mają się świetnie, są błyszczące, nie wypadają (na zdjęciu powyżej włosy są po suchym szamponie, więc są bardziej matowe niż zazwyczaj). Jestem z koloryzacji zadowolona i z pewnością ją powtórzę. Jedyne negatywne skutki jakie odczułam, to a. włosy schną dłużej niż przed henną, b. włosy mają większą tendencję do elektryzowania się.

Plusy farbowania henną:
+ w końcu idealny, rudy kolor
+ kolor nie blaknie, nie zmienia są mocno
+ włosy są błyszczące
+ włosy nie niszą się podczas farbowania

Minusy farbowania henną:
- podczas aplikacji zasycha i plącze włosy
- dziwny zapach (chociaż jak dla mnie i tak lepszy od amoniaku)
- mieszankę trzeba trzymać na głowie dłużej niż farbę
- po farbowaniu włosy dłużej schną po myciu i bardziej się elektryzują

Wnioski na przyszłość: dla utrwalenia koloru następnym razem zafarbuję henną podczas minimum dwóch dni wolnego i to pierwszego dnia, żeby nic nie podkusiło mnie do mycia włosów przez 24h po farbowaniu (a najlepiej 48h).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
 
site design by designer blogs