poniedziałek, 31 marca 2014

5 rzeczy, które warto wiedzieć o kremach BB

Jestem kompletnie opętana przez kremy BB - od kiedy je odkryłam nawet nie zbliżam się do podkładów. Na czym polega fenomen kremów BB? Chciałabym powiedzieć Wam o 5 rzeczach, które odróżniają BB od podkładu.

1. Dbają o cerę

Skrót BB oznacza "beauty balm" (balsam upiększający) lub "Blemish Balm" (balsam [bez] skazy). Krem BB został wynaleziony w Niemczech dla osób po operacjach - miały za zadanie tuszować blizny i wspomagać gojenie. Pomysł został podchwycony przez azjatyckie firmy kosmetyczne i krem BB trafił na rynek jako produkt do makijażu. Jeszcze parę lat temu kremy BB były głównie azjatyckie, jednak wraz ze wzrostem ich popularności trafiły one i na rynek europejski - obecnie praktycznie każda firma zachodnia ma swój krem BB: Avon, Oriflame, Olay, Garnier, Maybelline...
A więc pierwszym fenomenem kremu BB jest to, że jest on kosmetykiem pielęgnującym oraz produktem do makijażu równocześnie. Jeśli nigdy wcześniej nie używałaś kremu BB możesz o nim pomyśleć jak o kremie tonującym, jednak krem BB ma troszkę lepsze krycie od kremu tonującego. Kremy BB zawierają różne substancje, które mają za zadanie dbać o naszą skórę - wyciągi i ekstrakty roślinne, witaminy, czy nawet takie nowinki jak filtrat ze śluzu ślimaka. Podobnie jak w przypadku kosmetyków pielęgnacyjnych różne kremy BB odpowiadają na różne potrzeby skóry, np. BRTC Jasmine Water BB nawilża suchą cerę, podczas gdy Skin79 Hot Pink BB pomaga regulować wydzielanie sebum.
Ponadto większość kremów BB (jeśli nie wszystkie) zawiera filtry SPF, chroniące naszą skórę przed szkodliwym promieniowaniem. O tym, dlaczego filtry są ważne możesz przeczytać TUTAJ.



Ślimakowy krem BB firmy Secret Key i jego właściwości.

 

2. Nadają skórze blask

Podczas gdy w Europie najpopularniejsze jest matowe wykończenie makijażu z ewentualnym rozświetleniem tu i ówdzie, w Azji popularny jest tzw. "glow effect". Z tego co zauważyłam czytając setki opisów różnych azjatyckich produktów i ich recenzji, ideał pięknej skóry w Azji to rozświetlona cera, gładka, czysta i posiadająca wewnętrzny blask. W związku z tym, większość azjatyckich kremów BB nałożona na skórę świeci się - niektóre bardzo delikatnie, inne nadają skórze wręcz mokry wygląd. Świetnym przykładem klasycznego, wyglądającego świeżo i zdrowo "glow" jest Missha M Perfect Cover BB. Oczywiście matujące kremy BB są również dostępne (Lioele Dollish lub Skin Food Peach Green Tea), jednak nie są one tak matowe jak matujące podkłady. Pełen mat nie jest pożądanym efektem - zdarzyło mi się napotkać negatywne recenzje jakiś produktów matujących, ponieważ były one "zbyt matowe" - w Azji zupełnie matowa cera uważana jest za "płaską" i "bez życia". Muszę przyznać, że o ile kiedyś próbowałam matować się za wszelką cenę, od kiedy używam kremów BB regularnie polubiłam się z efektem glow. Podoba mi się on szczególnie na policzkach i w okolicy oczu, strefę T wciąż odrobinkę matuję, ponieważ mam tłustą cerę.

Reklama kremu BB firmy Etude House - zwróć uwagę jak świetlista jest cera modelki.

3. Wyglądają naturalnie

Kremy BB, jako produkty pielęgnacyjne i kolorowe w jednym, nie oferują tak dobrego krycia jak podkłady. Krem BB ma za zadanie poprawić wygląd naszej skóry "wtapiając się" w nią, nie przykrywając. Jest to chyba moja ulubiona cecha kremów BB. Mam bardzo niejednolitą cerę (różowe policzki vs. białe skronie), cienie pod oczami (żyły blisko powierzchni skóry) i blizny trądzikowe. Nawet najlepszy makijaż nie jest w stanie moich blizn przykryć - raz miałam makijaż robiony przez profesjonalistkę, ze wszystkimi bazami, podkładami, korektorami... przykrył większość moich blizn, wciąż jednak były widoczne, a w dodatku cały czas czułam te wszystkie warstwy na twarzy, makijaż był dość ciężki. A jak sprawuje się krem BB? Przykrywa zaskórniki i wyrównuje koloryt skóry. Moje blizny wciąż są widoczne, ale stonowane. A co najlepsze - makijaż z kremem BB w roli głównej jest bardzo lekki, nie wyczuwalny na skórze. W przypadku wielu podkładów miałam wrażenie, że skóra nie może oddychać, po całym dniu z podkładem mój trądzik był zaczerwieniony i podrażniony. Z kremem BB nie mam tego problemu - jest dla mojego trądziku obojętny, czasem mam wrażenie że go łagodzi.

4. Im mniej tym lepiej

Kolejną rzeczą, która odróżnia kremy BB od podkładów, jest sposób aplikacji. Zajęło mi naprawdę sporo czasu aby nauczyć się nakładać krem BB w sposób prawidłowy, a ponieważ testuję różne kremy o różnych konsystencjach wciąż zdarza mi się popełniać błędy. Bo z kremem BB jest tak, że im mniej go nałożysz, tym lepiej będzie się sprawował. Czy zdarzyło Ci się kiedyś nałożyć na twarz za dużo kremu nawilżającego i sprawić, że cera się przetłuściła? Nałożony w nadmiarze krem BB może spowodować ten sam efekt, w dodatku w nadmiarze lubi się zbierać w zmarszczkach i tworzyć linie. Ogólnie powiedziałabym, że optymalna ilość kremu BB to ziarnko grochu lub mniej. Zauważyłam że szczególnie często zdarza mi się przedobrzyć, kiedy nakładam prosto z opakowania na twarz, więc aby lepiej kontrolować ilość jakiej używam najpierw nakładam ilość wielkości ziarnka grochu na wierzch lewej dłoni, a następnie nakładam na buzię prawą dłonią. Ziarnko grochu to wystarczająca ilość na moją twarz, czasami nawet za dużo. Najpierw nakładam BB na całą twarz, a następnie kładę drugą warstwę na blizny i cienie pod oczami. Używanie odpowiedniej ilości kremu BB sprawia, że cera wygląda bardzo naturalnie, a makijaż jest lekki. Btw. krem BB powinien być raczej wklepywany w skórę niż wcierany, ponieważ lubi smużyć. Jeśli masz problem z wklepywaniem spróbuj używać gąbeczki do makijażu - "zamocz" ją w kremie BB, a następnie "stępluj" buzię.



5. Zawierają silikony

Kremy BB są dobrze z tego, że potrafią pięknie wygładzić skórę. Dzieje się tak, ponieważ zawierają silikony (podobnie z resztą jak wiele zachodnich podkładów) - substancje które podzieliły urodowych ekspertów - jedni uważają że są dobre/nieszkodliwe, inni że należy ich unikać. Największą zaletą silikonów są natychmiastowe efekty - wygładzają skórę, sprawiają że włosy są miękkie i lśniące. Niestety silikony mogą się nawarstwiać i tym sposobem stworzyć warstwę blokującą dostęp do naszej skóry dobroczynnym składnikom. Dlatego niezwykle ważne jest, aby prawidłowo oczyszczać cerę jeśli używamy produktów zawierających silikony. Jednym z najlepszych rozwiązań jest oczyszczanie olejkiem.
Jako posiadaczka trądziku mogę uspokoić innych trądzikowców - do tej pory żaden krem BB (a chyba wszystkie, których używałam zawierają silikony) nie podrażnił mojej skóry ani nie spowodował pogorszenia się trądziku. Nie zauważyłam również zapychania porów. Oczywiście każda skóra jest inna, ale myślę, że tak długo jak oczyszczacie skórę prawidłowo wszystko powinno być w porządku.

czwartek, 27 marca 2014

Missha Time Revolution The First Treatment Essence

Czaiłam się na produkt tego typu już od jakiegoś czasu i w końcu zamówiłam próbki. I wiecie co? To jest chyba moje odkrycie roku xD nie wiem czy dam radę opisać słowami jak wielkie wrażenie wywarł na mnie ten produkt!


Opis producenta: Powrót do korzeni, kamień milowy w drodze do nowej, zdrowszej skóry. Zawiera 80% ekstraktu ze sfermentowanych drożdży "FISSIONE", który natychmiastowo wchłania się w skórę i dodaje jej energii. THE FIRST TREATMENT ESSENCE wygładza drobne zmarszczki i wyrównuje koloryt skóry. Cudowna woda "FISSIONE" nawilża, regeneruje, odmładza i nadaje skórze blasku.
Sposób użycia: Po oczyszczeniu twarzy, jako PIERWSZY krok pielęgnacji aplikuj za pomocą dłoni delikatnie wklepując w skórę twarzy.

Legenda głosi, że ludzie zajmujący się produkcją sake zauważyli, że skóra ich dłoni, mająca częsty kontakt z używanymi w produkcji sake drożdżami, wygląda zdrowiej i młodziej niż reszta ciała. I tak powstał Chocapic... eee drożdże trafiły do kosmetyków :D

W tym konkretnym kosmetyku wykorzystany jest filtrat z Sacccharomyces, drożdzy z rzędu Saccharomycetales, rodziny Saccharomycetaceae. Zamiennie stosowany jest w innych produktach filtrat z Galactomyces, drożdży z tego samego rzędu, ale innej rodziny (Dipodascaceae).

Skład jest dość imponujący, Saccharomyces mamy na pierwszym miejscu, a po nim całkiem sporo innych pożytecznych składników:

  • Ekstrakt z lukrecji - ma działanie przeciwzapalne, posiada również zdolność chamowania enzymu, który aktywuje produkcję melaniny w skórze, używana jest więc w kosmetykach rozjaśniających przebarwienia
  • Witamina B3 - witamina dla skóry z objawami starzenia się, pomaga odzyskać elastyczność, wzmacnia mechanizmy obronne skóry, pomaga w walce z przebarwieniami
  • Olejek z szarłatu - ma właściwości przeciwzapalne, jest bogaty w skwalan, który zatrzymuje wilgoć w skórze oraz kwasy Omega 3 i 6, które wspomagają regenerację komórek
  • Wyciąg z korzeni wiązu - ma właściwości przeciwzapalne i nawilżające
  • Ekstrakt z Kavy - tutaj ciekawostka, Kava jest rośliną występującą w rejonach zachodniego Pacyfiku, spożywaną przez lokalne plemiona w formie napoju o relaksacyjnych i przeciwbólowych właściwościach. Ze względu na działanie psychoaktywne import i wykorzystanie Kavy są ściśle monitorowane w Unii Europejskiej, a Polska jest jedynym krajem, w którym Kava jest całkowicie nielegalna - zakazane są zarówno żywe rośliny, jak i nasiona, susz i ekstrakty. Ciekawe co na to niedawno powstała Missha Polska? ;) stosowana na skórę Kava ma właściwości przeciwzapalne.
  • Ekstrakt z buraka - pigment znajdujący się w burakach, betalaina, jest silnym antyoksydantem, ma działanie przeciwzapalne, antybakteryjne, antygrzybiczne. W burakach znajduje się również likopen, który pomaga zachować skórze elastyczność i chroni przed szkodliwym działaniem promieni UV.
  • Ekstrakt z Gotu Koli - skuteczny antyoksydant, wspomaga produkcję kolagenu. Ceniony w medycynie hinduskiej do pielęgnacji bardzo suchej skóry. Ma działanie przeciwzapalne, jest odpowiedni do stosowania na skórę wrażliwą.
  • Ekstrakt z portulaki - ma działanie kojące, wspomaga procesy gojenia, poprawia elastyczność. Jest naturalnym źródłem witamin A, C i E oraz koenzymu Q10, jest antyoksydantem, pomaga zapobiec przedwczesnemu starzeniu się oraz chroni skórę przez szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi.
  • Rumianek - znany ze swoich właściwości łagodzących.
  • Ekstrakt z rozmarynu - ma właściwości nawilżające, wspomaga produkcję kolagenu i walczy z wolnymi rodnikami.
  • Ekstrakt z kory korkowca amurskiego - używany w tradycyjnej medycynie chińskiej jako środek przeciwzapalny. Zawiera peptydy o działaniu antyoksydacyjnym oraz berberynę o właściwościach antybakteryjnych i przeciwgrzybicznych.
  • Adenozyna - redukuje skutki uszkodzeń spowodowanych promieniowaniem UVB, zapobiega powstawaniu zmarszczek, pobudza produkcję elastyny i kolagenu, wyrównuje koloryt cery.
  • Kwas hialuronowy - występuje naturalnie w naszej skórze, z wiekiem jednak jego ilość zmniejsza się przez co nasza skóra starzeje się i wiotczeje. Posiada niesamowitą właściwość zatrzymywania wody - jedna cząsteczka kwasu hialuronowego potrafi utrzymać ilość wody tysiąckrotnie przewyższającą jej masę. Jest jednym z najlepiej znanych substancji nawilżających.

Pełen skład: Saccharomyces Ferment Filtrate, Propanediol, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, Niacinamide, Polyquaternium-51, Bifida Ferment Lysate, Amaranthus Caudatus Seed Extract, Raffinose, Ulmus Davidiana Root Extract, Pentylene Glycol, Piper Methysticum Leaf/root/stem Extract, Glycerin, Beta Vulgaris (Beet) Root Extract, Hydrolyzed Corn Starch, Centella Asiatica Extract, Portulaca Oleracea Extract, Phenoxyethanol, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Phellodendron Amurense Bark Extract, Cassia Alata Leaf Extract, Tromethamine, Water, Adenosine, Ethylhexylglycerin, Hydrogenated Lecithin, Acetic Acid, Lactic Acid, Sodium Hyaluronate
Analiza składu: [TUTAJ]


Azjatycki ideał pięknej skóry to czysta, rozświetlona cera, posiadająca taki wewnętrzny blask. Możecie zobaczyć o czym mówię na powyższym zdjęciu - chociaż zdjęcie to z pewnością jest obrobione, tak w teorii powinna wyglądać idealna skóra i produkty takie jak ta esencja, mają za zadanie pomóc nam osiągnąć ten ideał.

Pałętała mi się gdzieś pojedyncza próbka (1ml), gratis do e-Bayowych zakupów.  Postanowiłam ją w końcu zużyć kiedy skończył mi się tonik. Starczyła na dwie aplikacje, starczyłaby na więcej gdyby genialna Ninja nie rozlała połowy próbki =.= próbka przypadła mi do gustu, ale nie mogłam ocenić jej działania po dwóch użyciach, zamówiłam więc zestaw 10 próbek z e-Bay.



Produkt ma bardzo rzadką konsystencję, zupełnie jak woda. Tak więc próbka w formie saszetki jest bardzo nieporęczna - łatwo rozlać. Nauczona doświadczeniem po rozlaniu pierwszej próbki, mój zestaw 10 próbek opróżniłam do pustej butelki po toniku z "psikaczem". Niestety już zużyłam, także zdjęcia nie pokażę :P


Produkt jest praktycznie bezzapachowy. Tzn. jakiś tam zapach ma, ale bardzo bardzo delikatny i trudny do opisania.
Produkt ma "gwarancję 4 tygodni" - obiecuje odmienić skórę w cztery tygodnie. Moje próbki wystarczyły na trochę ponad tydzień, a rezultaty sprawiły, że jak najbardziej wierzę w czterotygodniową obietnicę. Codziennie rano i wieczorem używałam trzech "psiknięć" na twarz i delikatnie wklepywałam do wchłonięcia. Produkt wchłania się w ok. 30 sekund. Podczas używania esencji doświadczyłam zupełnie nowego poziomu nawilżenia - po użyciu skóra jest lekko lepka, ale nie obrzydliwie kleisto- czy tłusto-lepka, ale nawilżająco i elastycznie lepka. Nie wiem czy rozumiecie o co mi chodzi w tym bełkocie, w każdym bądź razie jest to bardzo przyjemne uczucie :D Produkt jest bardzo lekki - czuć nawilżenie, ale nie pozostawia żadnej warstewki na skórze, wszelkie produkty nakładane później wchłaniają się dobrze.
Ponieważ używałam esencji tylko tydzień nie mogę powiedzieć wiele o jego wpływie na zmarszczki, ale zdecydowanie czuję różnicę na skórze jeśli chodzi o nawilżenie. Uczucie głębokiego nawilżenia utrzymuje się cały dzień, dosłownie CAŁY DZIEŃ. Czasami czuję w środku dnia, że pod warstewką makijażu i sebum, moja skóra jest przesuszona i napięta. Nie z tym produktem. Poważnie, to jest mój kosmetyczny mesjasz, święty Graal nawilżenia. Także nazwa "cudowna woda" (nie z Lichenia :P) jest jak najbardziej adekwatna. Moja cera jest rozświetlona, bardzo gładka i miękka w dotyku.

Cena: w pełnym rozmiarze 150ml można esencję znaleźć od 20 funtów (ok. 100zł) na e-Bay. Można również zakupić próbną buteleczkę 30ml za 6 funtów (ok. 30zł) lub zestaw 10 próbek (1ml każda) za 3 funty (ok. 15zł).

Plusy:
+ dobrze się wchłania, nie pozostawia żadnej warstewki na skórze
+ dobrze nawilża
+ pozostawia skórę rozświetloną i miękką

Minusy:
- próbka w formie saszetki jest dość nieporęczna

Absolutnie UWIELBIAM ten produkt!



Na rynku kosmetyków azjatyckich znajdziemy masę produktów tego typu, wodnistych esencji z drożdżowym fermentem. Szał rozpoczęła ekskluzywna japońska marka SK-II, ich Facial Treatment Essence była pierwszym produktem nazywanym "cudowną wodą". Esencja zawiera Galactomyces, który firma ukryła i opatentowała pod nazwą Pitera.Niestety oryginalna esencja SK-II jest bardzo droga - 150ml kosztuje ponad 70 funtów (ponad 350zł)!


Inna dość popularna esencja wzorowana na SK-II jest produkowana przez Secret Key, firmę znaną ze wzorowania się na ekskluzywnych kosmetykach i produkowaniu tańszych odpowiedników. Ich Starting Treatment Essence zawiera Galactomyces i może być kupiona już za 11 funtów (ok. 55zł) na e-Bay. Produkt posiada pozytywne opinie, na wielu blogach można znaleźć chwalące recenzje. Jeśli poszukujemy opcji oszczędnościowej warto zainteresować się tym produktem.


Tony Moly Clean Dew Apple Mint Cleansing Oil

Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam olejek oczyszczający. Niejednokrotnie słyszałam, że oszczyszanie olejem bardzo dobrze wpływa na skórę, byłam jednak dość sceptyczna - mam tłustą cerę z tendencją do trądziku i jakoś nie mogłam uwierzyć że smarowanie jej czymś tłustym będzie miało jakikolwiek pozytywny efekt. Później dowiedziałam się jednak, że olejek jest szczególnie dobry to zmywania silikonów - a że zaczęłam codziennie używać silikonowej bazy pod makijaż (i używam codziennie kremów BB z silikonem), w końcu przemogłam się do zakupu tego typu produktu. I pokochałam olejowanie!



Opis producenta: Zawiera zielony kompleks nawilżający skórę na wiele godzin i zapobigający uczuciu wysuszenia po myciu. Nawilżające jabłko i mięta usuwają martwy naskórek i zanieczyszczenia. Odświeżający typ olejku. Nie zawiera parabenów, phenoxy ethanolu, benzophenone, sulfate surfactant ani barwników.

Produkt zamkniety jest w plastikowej butelce z pompką o pojemności 150ml. Bardzo podoba mi się prosty i schludny design butelki. Dyspensor z pompką jest mega praktyczny jako że produkt jest dość rzadki i oczywiście tłusty.





Sposób użycia krok po kroku:

Od lewej: błyszczyk, szminka, kredka do oczy, cień do powiek, wodoodporny eyeliner, tusz do rzęs, krem BB.
1. Aplikuj odpowiednią ilość produktu na dłoń (ja używam dwóch pompek), rozetrzyj tak aby produkt był na obu dłoniach i zacznij masować suchą twarz.

Makijaż "rozpływa się" pod wpływem olejku, tylko eyeliner i tusz są trochę oporne.
2. Najważniejszy krok: kiedy olejek jest już rozprowadzony po twarzy, zwilż trochę palce i znów masuj skórę. Pod wpływem niewielkiej ilości wody, olejek zmienia troszkę konsystencję i delikatnie się pieni.

Nawet wodoodporny eyeliner wymiękł! :D
3. Spłukaj olejek ciepłą wodą.

Czysta i rozjaśniona skóra.
4. Umyj twarz swoją ulubioną pianką lub żelem.
Uwaga: ponieważ olejek "odwala brudną robotę" możesz użyć czegoś delikatnego.

Absolutnie uwielbiam działanie tego produktu. Doskonale oczyszcza bez przesuszania skóry. Bałam się tego jak moja tłusta skóra zareaguje na OLEJ, ale nie doświadczyłam żadnych wyprysków czy podrażnień. Po myciu buzia jest rozjaśniona, a pory zmniejszone (pamiętaj: dobrze oczyszczone pory = mniejsze pory). Skóra jest nawilżona i gładka w dotyku. Dodatkowym plusem jest piękny świeży zapach jabłka z odrobinką tylko mięty. Mniam!

Cena:
7 funtów z groszami (ok. 35zł) na e-Bay. To w sumie najtańszy Koreański olejek jaki udało mi się znaleźć.

Plusy:
+ dobrze oczyszcza
+ odświeża i rozjaśnia skórę
+ nie przesusza
+ pięknie pachnie
+ tani

Minusy:
BRAK ^^

To kolejny produkt Tony Moly (razem z kremem BB Petite Me Cotton), który trafia na moją listę ulubieńców. Serdecznie polecam!

poniedziałek, 24 marca 2014

W poszukiwaniu ideału: BRTC Jasmine Water BB Cream

Dobry wieczór ^^
Postanowiłam wypróbować dość markę BRTC, o której wcześniej nie słyszałam, a która nagle zaczęła być dość popularna wśród internetowej społeczności. Zamówiłam kilka próbek i dzisiaj chciałabym przedstawić Wam krem BB Jasmine Water.




Opis producenta: Nawilżający i kojący krem BB dla cery suchej i wrażliwej. Redukuje zmarszczki, wybiela i zapewnia ochronę SPF30 PA++.

Pełnowymiarowy produkt to tubka o pojemności 60g, ja zamówiłam trzy próbki w formie saszetki.





Dla większej wygody użycia wycisnęłam krem z saszetek do pojemniczka. Produkt jest meeeeega wydajny - nie jestem w stanie powiedzieć ile razy już go użyłam, ale prawdopodobnie ok. 7-10 razy i wciąż nie zużyłam całego pojemniczka.


Jasmine Water razem z innymi próbkami BRTC.
Od momentu otwarcia pojemniczka możemy poczuć zapach jaśminu. Nie jestem specjalną fanką tego zapachu, ale też nie przeszkadza mi on jakoś specjalnie. Znika w czasie aplikacji. Konsystencja jest gęsta, więc dobrze współpracuje z gąbeczką do makijażu. Podczas nakładania palcami zdecydowanie trzeba krem wklepać. Trzeba być bardzo ostrożnym z ilością używanego produktu - jest nawilżający i odżywczy, ale nałożony w nadmiarze zdecydowanie za ciężki, zwłaszcza dla tłustej skóry. Zauważyłam że jeśli nakładam go wprost z pojemniczka mam tendencję do używania zbyt dużej ilości, więc żeby mieć nad tym lepszą kontrolę najpierw nakładam niewielką ilość (mniej od ziarnka grochu) na wierzch dłoni i wówczas dopiero z dłoni nakładam na skórę. Jeśli uważam z aplikowaną ilością moja skóra zaczyna się przetłuszczać po ok. 2-3h, moim standardowym czasie. W ciągu dnia muszę użyć bibułek matujących ok. trzy razy, jednak z każdym ich użyciem krem troszkę "znika" z twarzy. Jeśli nałożyłam go z samego rana, musiałabym zrobić makijaż od nowa żeby wyjść wieczorem.



Wszystkie trzy kremy od BRTC nie różnią się mocno odcieniem.
Kolor ładnie pasuje do mojej cery. Krycie jest średnie, wyrównuje kolory cery, wygląda naturalnie. Nie roluje się w zmarszczkach, jednak nie jest zbyt dobry w przykrywaniu rozszerzonych porów, wydaje mi się, że wręcz je podkreśla. Być może jest to efekt uboczny dość mocnego świecenia się kremu - "glow effect" jest na tyle mocny, że nie wyszłabym z domu bez pudru matującego :P baza pod makijaż przykrywająca pory jest również w moim przypadku obowiązkowa.
Jeśli chodzi o działanie wybielające - nie zauważyłam żadnego efektu na mojej skórze.

Cena pełnowymiarowego produktu:
od 9 funtów (ok. 45zł) na e-Bay. Krem jest również dostępny w zestawie z wibrującym urządzeniem do aplikacji, w cenie od 22 funtów (ok. 110zł)


 
Plusy:
+ nawilżający
+ ładny odcień, dobrze pasuje do mojej cery
+ bardzo wydajny
+ wyrównuje kolory cery, ale wygląda naturalnie
+ nie roluje się w zmarszczkach

Minusy:
- trzeba uważać podczas aplikacji - w zbyt dużej ilości obciąża skórę
- podkreśla rozszerzone pory
- dość mocno się świeci (chociaż dla niektórych może to być zaleta)

Myślę, że byłby to świetny produkt dla osób z suchą cerą. Dla mojej tłustej cery jest ok, ale raczej nie planuję zakupu pełnowymiarowej wersji, wolałabym coś lżejszego.

Skład wraz z analizą [TUTAJ].

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
 
site design by designer blogs