piątek, 16 października 2015

100% naturalne składniki: krem Kailas

Dzisiaj przedstawiam Wam produkt, który powinien spodobać się wszystkim fanom i fankom naturalnej pielęgnacji: ajurwedyjski krem  Kailas. Ajuwerda to niekonwencjonalna medycyna hinduska, swoją historią sięgająca aż starożytności. Produkt ma w 100% naturalny skład, zawiera zioła z obszarów Himalajów oraz wodę wapienną. Na potrzeby recenzji otrzymałam go ze sklepu AyurVedik.


Opis produktu: Krem KAILAS to mieszanina odżywiających i nawilżających skórę olejów roślinnych połączona z ekstraktami roślinnymi o działaniu łagodzącym , stymulującym regenerację naskórka oraz mikrokrążenie skórne, a także usuwającymi przebarwienia. Działa również antybakteryjnie oraz przeciwgrzybicznie. Produkt polecany do pielęgnacji skóry łojotokowej, trądzikowej i z przebarwieniami. Zalecany również przy problemach z nadmiernie wysuszoną i pękającą skórą oraz przy nadmiernym rogowaceniu skóry. Łagodzi skutki ukąszeń owadów, otarć, podrażnień skóry np. po goleniu i depilacji.
Skład: Cocos Nucifera Oil, Shorea Robusta Resin, Santalum Album Oil, Camphor, Azadirachta Indica Leaves Extract, Tribulus Terrestris Fruit Exctract, Cynodon Dactylon Exctract, Cissampelos Pareira Bark Extract, Calcium hydroxide, Aqua

Wg opisu krem ma szeroki wachlarz zastosowań -i skóra łojotokowa i sucha, trądzik, przebarwienia, łuszczenie... brzmi aż za dobrze, prawda? Ale wystarczy przyjrzeć się bliżej składnikom, aby zobaczyć że wszystkie z wymienionych właściwości kremu pokrywają się z właściwościami składników:

  • olej kokosowy - zawiera kwasy tłuszczowe, które głęboko penetrują i odżywiają skórę oraz kwas laurynowy, który ma właściwości antybakteryjne. Dzięki temu olej kokosowy nadaje się do pielęgnacji skóry suchej i odwodnionej oraz trądzikowej.
  • żywica z damarzyka mocnego - ma właściwości ściągające, przyspiesza procesy gojenia i regeneracji skóry.
  • olejek z drzewa sandałowego - ma właściwości przeciwzapalne, ściągające i nawilżające. Łagodzi stany zapalne na skórze oraz uczucie swędzenia, przywraca równowagę skórze tłustej.
  • kamfora - ma właściwości przeciwbakteryjne i znieczulające.
  • ekstrakt z liści miodli indyjskiej - ma właściwości przeciwgrzybiczne i antybakteryjne.
  • ekstrakt z owoców buzdyganka naziemnego - działa przeciwbakteryjnie i tonizująco.
  • ekstrakt z trawy bermudzkiej - ma właściwości ściągające i odkażające, wspomaga procesy gojenia.
  • ekstrakt z kory abuty - zawiera berberynę, która ma właściwości przeciwzapalne i przeciwgrzybiczne oraz tetrandynę, która ma działanie przeciwbólowe. Stosowana w medycynie ludów Ameryki Południowej m.in. jako środek łagodzący skutki ukąszeń owadów.
  • woda wapienna - działa ściągająco, przeciwzapalnie i osuszająco.

Krem zamknięty jest w plastikowej tubce (dostępne rozmiary to 8 i 20g), zapakowanej w kartonowe pudełeczko. Ma bardzo specyficzny ziołowy zapach, który jest mocno wyczuwalny i pozostaje na skórze - mi nie przeszkadza, ale bardziej wybrednym nosom może po prostu śmierdzieć ;)





Określenie 'krem' to spore uogólnienie, produkt ma charakterystyczną konsystencję z jaką nie spotkałam się jeszcze w żadnym innym kosmetyku ani maści - jest to w pewnym sensie zawiesina, która składa się z przypominającej glinkę pasty oraz wody wapiennej. Na opakowaniu jest umieszczone ostrzeżenie, mówiące o tym, że oddzielanie się wody wapiennej jest charakterystyczne dla tego produktu. W efekcie, wyciskając Kailas z tubki, najpierw leci woda, a potem dopiero pasta - przy pierwszym użyciu można się zdziwić :) woda na początku mnie irytowała, nie sposób używać tego produktu bez "dzielenia się" z podłogą, jednak konsystencja ta ma swoje zalety - woda nadaje produktowy bardzo dobry poślizg, podczas rozsmarowywania na skórze produkt ujednolica się, łatwo się rozprowadza i daje przyjemne uczucie nawilżenia, lekko chłodzi. Dzięki wodzie nie czuć podczas nakładania oleistości produktu - tak, Kalais jest trochę tłusty i skóra nieco się świeci po nałożeniu:


Kailas używałam na twarz, a ponieważ produkt zostawia na twarzy lekki, tłustawy film, początkowo tylko wieczorem. Z czasem odważyłam się nałożyć krem również na dzień i to był strzał w dziesiątkę - mam cerę tłustą, ale dzięki temu że krem pozostawiał film, moja skóra nie produkowała własnego sebum, w efekcie na koniec dnia z Kailas moja twarz była o wiele mniej tłusta niż z jakimkolwiek innym kosmetykiem. Podczas używania kremu nie używałam żadnego podkładu, fluidu czy kremu BB - lekko matowiałam tylko twarz pudrem, także niestety nie wiem jak Kailas sprawdziłby się pod makijażem. Jeśli chodzi o działanie, to bardzo szybko można zobaczyć efekty w postaci rozjaśnionej skóry i zwężonych porów. Od lat zmagam się z trądzikiem i byłam ciekawa, jak ajuwerda sprawdzi się w mojej walce z wypryskami - szczerze powiedziawszy byłam sceptyczna, bo skoro nie pomogły mi zioła przyjmnowane doustnie, ani hormony, ani antybiotyki, to problem jest o wiele bardziej złożony i jedna maść go nie zlikwiduje. Muszę jednak przyznać, że niespodzianki, które pojawiały się podczas stosowania kremu goiły się znacznie szybciej, krosty były mniej czerwone i mniej bolesne. Tak więc Kailas chronicznego trądziku nam nie wyleczy, ale dla kogoś kto okazjonalnie zmaga się z wypryskami może by idealny.
Produkt ma niestety jedną zasadniczą wadę - jest mało wydajny. Tubka o pojemności 20g starczyła mi tylko na 3 tygodnie używania - 2 tygodnie tylko wieczorem i tydzień dwa razy dziennie. Niestety specyficzna konsystencja z oddzielającą się wodą wapienną ma na to wpływ - w mojej wymęczonej tubce coś jeszcze siedzi, ale jest to sama pasta bez wody wapiennej, więc bardzo ciężko cokolwiek jeszcze z tubki wydusić. Ze względu na słabą wydajność nie miałam okazji przetestować innych dobroczynnych właściwości kremu i ograniczyłam się tylko do stosowania na twarz.

Cena: 28zł za 20g lub 18zł za 8g w sklepie Ayurvedik.

Plusy:
+ zapewnia skórze równowagę pomiędzy nawilżeniem i natłuszczeniem, dzięki czemu moja tłusta skóra przetłuszczała się mniej
+ rozjaśnia skórę i zwęża pory
+ wszelkie wypryski goją się szybciej
+ 100% naturalny skład

Minusy:
- specyficzny i dość intensywny zapach, który może niektórym przeszkadzać
- mało wydajny i szybko się zużywa

Podsumowując: produkt jest interesujący i moim zdaniem wart wypróbowania. Szczególnie powinien spodobać się fankom naturalnej pielęgnacji. Planuję zakup drugiej tubki, ponieważ mam nowe leki na trądzik, które bardzo uwrażliwiają moją skórę i łagodzące właściwości Kailas są mi obecnie wyjątkowo potrzebne.

środa, 30 września 2015

Wymazywacz zmarszczek: Sana Namerakahonpo Wrinkle Eye Cream

Z radością przedstawiam Wam krem pod oczy, który stał się moim numerem jeden:



Opis produktu: Przeciwzmarszczkowy krem pod oczy zawierający izoflawony fermentowanego mleka sojowego i pochodne retinolu. Nawilża, uelastycznia i zmiękcza skórę.
Skład (przetłumaczony przez Chiao Greentea): Water, Butylene Glycol, Glycerin, Squalane, Octyldodecyl Myristate, Batyl Alcohol, Dipentaerythrityl Tetrahydroxystearate/ Tetraisostearate, Stearic Acid, Polyglyceryl-10 Distearate, Glyceryl Stearate, Behenyl Alcohol, Dimethicone, Lactobacillus/ Soymilk Ferment Filtrate, Soybean Extract, Soy Protein, Retinyl Palmitate, Ceramide 2, Tocopherol, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Alcohol Denat., Carbomer, Xanthan Gum, Cyclopentasiloxane, Glycine Soja (Soybean) Sterols, Elaeis Guineensis (Palm) Kernel Oil, Palm Oil, Betaine, Polyglyceryl-10 Myristate, Rutin, Potassium Hydroxide, Sodium Hydroxide, Hydrogenated Palm Kernel Oil, Hydrogenated Lecithin, Phenoxyethanol, Methylparaben
Analiza składu [TUTAJ]


Zawarte w składzie proteiny soi, filtrat fermentowanego mleczka sojowego oraz ekstrakt z soi są źródłem izoflawonów sojowych, zaliczanych do fitoestrogenów - roślinnych odpowiedników hormonów kobiecych. Ze względu na podobieństwo, izoflawony mają zdolność wiązania się z receptorami estrogenowymi w skórze, dzięki czemu zwiększa się produkcja kolagenu, elastyny i kwasu hialuronowego w skórze. Izoflawony sojowe są silnymi antyoksydantami, poprawiają gęstość i grubość skóry, niwelują negatywne skutki oddziaływania promieni UV na skórę oraz mają działanie przeciwzapalne.
Krem zawiera również Palmitynian witaminy A (Retinyl Palmitate) - pochodną retinolu. Retionole są silnie działającymi antyoksydantami, mają zdolność regeneracji i pogrubiania skóry, gdyż przyspieszają podział komórkowy. Palmitynian jest wprawdzie najsłabszym retinoidem, ale dzięki temu może być również stosowany na wrażliwej skórze.


Krem zamknięty jest w miękkiej tubce o pojemności 25g. Tubka ma precyzyjny dziubek, dzięki któremu możemy łatwo dozować produkt. Krem ma przyjemną konsystencję, jest dość gęsty, ale łatwo się rozprowadza. Zostawia skórę lekko świecącą pod oczami, ale nie zostawia tłustej warstwy - wchłania się całkowicie i dość szybko, nadaje się pod makijaż. Jest bezzapachowy, także osoby o wrażliwych oczach powinny być zadowolone. Krem jest bardzo wydajny - jedna tubka starczyła mi na 6 miesięcy stosowania rano i wieczorem! Ilość pokazana na zdjęciach poniżej spokojnie wystarczy na aplikację pod obojgiem oczu:





Krem kupiłam zupełnie w ciemno - nie miałam jeszcze żadnego japońskiego kosmetyku pod oczy, przeglądając więc produkty oferowane przez sprawdzonego sprzedawcę na e-Bay (jaipfe - ma naprawdę szeroki wybór) wpisałam w wyszukiwarkę 'eye cream' i tak znalazłam Sanę. Produkt jest dość tani, więc niewiele się zastanawiając dołożyłam go do zamówienia.
Działanie kremu przeszło moje najśmielsze oczekiwania, już po dwóch tygodniach używania rano i wieczorem zauważyłam znaczną poprawę stanu skóry pod oczami - zmarszczki stały się mniej widoczne. Początkowo myślałam, że to używany przed Saną su:m37 Flawless Regenerating Eye Cream, drogi i zachwalany krem pod oczy zadziałał z opóźnieniem, używam jednak Sany od pół roku i efekt się utrzymał, więc to zdecydowanie zasługa tego niepozornego kremiku.

Zmarszczki pod oczami to piętno, które prześladuje mnie od wielu lat. Mam jedną głębszą linię, która biegnie równolegle do linii rzęs i jest tam niemal od zawsze - wypatrzyłam ją nawet na zdjęciach z czasów nastoletnich, więc nie uważam jej za objaw starzenia, a za element mojej "urody" (lub jej braku :P). Zmarszczka jednak to zwierzę stadne i w przeciągu ostatnich kilku lat dorobiła się równoległej koleżanki, która jest już z pewnością objawem starzenia i z którą próbuję walczyć. Oto moje zmarchy na przestrzeni lat:


Ostatnie zdjęcie zostało wykonane podczas używania kremu su:m37, na potrzeby jego recenzji. Jak widać coś tam zdziałał, linie delikatnie się spłyciły, ale szału nie ma.

A teraz inne porównanie:


powyższe porównanie zostało zrobione na potrzeby wpisu o bezinwazyjnym wypełnianiu doliny łez. Na zdjęciu po lewej byłam już w trakcie używania Sany i jak widać różnica pomiędzy sierpniem 2014 a marcem 2015 jest ogromna. Wówczas jeszcze zastanawiałam się czy to nie opóźnione efekty s:um37, ponieważ obu produktów używałam w marcu.

A teraz czas na najświeższe porównanie:


Zdjęcia po lewej, to te same z porównania powyżej, zdjęcia po prawej zostały wykonane dzisiaj. Zrobiłam dwa, żeby pokazać Wam że światło robi różnicę - w zależności od światła moja "pierwotna" zmarszczka jest mnie lub bardziej widoczna, ale na obu zdjęciach widać znaczną poprawę wobec tej drugiej, niższej zmarszczki - jest praktycznie niewidoczna.

Tutaj to samo porównanie w innych wariantach:



Żadne ze zdjęć z porównania nie jest edytowane, więc przy okazji możecie popodziwiać moje worki i sińce pod oczami. Jak widać efekt wypełnienia doliny łez się utrzymał, ale wciąż mam worki pod oczami, więc niedługo planuję powtórzyć kurację.

Cena: od 10 funtów (ok. 56zł) na e-Bay, 60zł w sklepie Japanstore.

Plusy:
+ naprawdę działa przeciwzmarszczkowo
+ nawilża
+ mimo treściwej konsystencji wchłania się dość szybko i całkowice
+ bardzo wydajny
+ niedrogi

Minusy:
- pozostawia skórę pod oczami świecącą

Podsumowując jest to moje kosmetyczne odkrycie roku i już zaopatrzyłam się w drugą tubkę. Każda skóra jest inna i inaczej reaguje na dane składniki, więc niekoniecznie zadziała tak samo na Ciebie, ale ja jestem pewna że odkryłam składniki przeciwzmarszczkowe dla siebie. Przymierzam się do zakupu innych produktów z tej serii zawierających izoflawony :)

 Seria zawiera: piankę, lotion, melczko, serum i krem.

Sojowe izoflawony zawiera również seria wybielająca: 


oraz seria z koenzymem Q10:


Seria z Q10 zawiera również filtr w postaci emulsji SPF50+ PA++.

środa, 23 września 2015

Nowość! Mizon Steblanc Black Snail Repair BB Cream

Witam wszystkich po dłuższej nieobecności :) ale chociaż na blogu pustki to nie było obijania się - w międzyczasie zdążyłam się przeprowadzić, odwiedzić Polskę, wyjść za mąż... lipiec i sierpień były dla mnie miesiącami bardzo pracowitymi i pełnymi emocji. Powoli dochodzę do siebie i powracam do Was z recenzją świeżynki - kremu BB Steblanc z filtratem ze śluzu czarnego ślimaka. Steblanc to bardziej ekskluzywna córka znanego wszystkim Mizona. Steblanc od niedawna ma oficjalnego dystrybutora w Polsce - sklep Skingarden, skąd otrzymałam krem BB na potrzeby recenzji.



Opis produktu: krem BB o szerokim spektrum działania, który chroni skórę i wspomaga walkę z niedoskonałościami. Zawiera 45% filtratu ze śluzu czarnego ślimaka, dzięki czemu ma silne właściwości regeneracyjne. Wyrównuje koloryt skóry i rozjaśnia przebarwienia. SPF32 PA++.

Skład: Snail Secretion Filtrate, Titanium Dioxide, Polymethyl Methacrylate, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Dicaprylyl Carbonate, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Dimethicone, PEG/PPG-17/6 Copolymer, C12-15 Alkyl Benzoate/Titanium Dioxide/Polyhydroxystearic Acid/Alumina/Aluminum Stearate, Arbutine, Bis-ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Cetyl Peg/ppg-10/1 Dimethicone, Titanium Dioxide, Triethoxycaprylylsilane, Calcium Stearate, Hexyl Laurate, Sorbitan Sesquioleate, Water, Sodium Hyaluronate, Glycosyl Trehalose, Hydrogenated Starch Hydrolysate, Cyclopentasiloxane, Triethyl Citrate, Disteardimonium Hectorite, Zinc Oxide, Triethoxycaprylylsilane, Sorbitan Sesquioleate, Butylene Glycol, Cornus Officinalis (chestnut) Fruit Extract, Castanea Sativa Seed Extract, Allium Sativum (garlic) Bulb Extract, Euterpe Oleracea Fruit Extract, Morus Alba Fruit Extract, Rubus Coreanus Fruit Extract, Sambucus Nigra Fruit Extract, Black Sugar Extract, Theobroma Cacao (cocoa) Extract, Charcoal Powder, Solanum Melongena (eggplant) Fruit Extract, Sepia, Porphyra Tenera Extract, Polygonum Fagopyrum Seed Extract, Vitis Vinifera (grape) Fruit Extract, Coffea Arabica Fruit Extract, Inonotus Obliquus (mushroom) Extract, Cassia Obtusifolia Seed Extract, Corthellus Shiitake (mushroom) Extract, Mirabilis Jalapa Seed Extract, Piper Nigrum (pepper) Seed Extract, Fagus Sylvatica Seed Extract, Anona Cherimolia Fruit Extract, Dictyopteris Membranacea Extract, Rose Extract, Cinnamomum Cassia Bark Extract, Aronia Melanocarpa Fruit Extract, Rhus Semialata Gall Extract, Prunus Mume Fruit Extract, Lavandula Angustifolia (lavender) Extract, Arnica Montana Flower Extract, Artemisia Absinthium Extract, Achillea Millefolium Extract, Gentiana Lutea Root Extract, Potassium Sorbate, Carica Papaya (papaya) Fruit Water,propylene Glycol, Sodium Chloride, Glycerin, Beta-glucan, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Lecithin Tocopheryl Acetate Caprylic/Capric Triglyceride, Ubiquinone, Diisopropyl Adipate, Lauryl Peg/ppg-18/18 Methicone, Panthenol, Adenosine, Disodium Edta, Fragrance, CI77492, CI77491, CI77499.

W składzie znajdziemy bogactwo ekstraktów roślinnych i dobroczynnych substancji, m.in:
  • Ekstrakt z owoców derenia japońskiego - używany w tradycyjnej medycynie chińskiej, ma właściwości tonizujące i ściągające.
  • Ekstrakt z kasztana jadalnego - ma właściwości antyoksydacyjne, porównywalne do witaminy E.
  • Ekstrakt z czosnku - o dobroczynnych właściwościach czosnku z pewnością wiele może Wam powiedzieć babcia :) w kosmetyce czosnek jest używany ze względu na swoje właściwości antybakteryjne, przeciwgrzybiczne i wygładzające. 
  • Ekstrakt z jagód acai - ekstrakt z jagód, mający postać olejku, jest bogaty w kwasy Omega-6 i -9, witaminy, minerały i aminokwasy. Ma właściwości antyoksydacyjne i przeciwzapalne. Olejek dobrze i szybko się wchłania, dzięki czemu doskonale nawilża skórę i jest polecany w leczeniu egzemy, suchej i pękającej skóry. Pomocny również w walce z trądzikiem.
  • Ekstrakt w owoców morwy białej - ma właściwości antyoksydacyjne, wygładzające i rozjaśniające skórę.
  • Ekstrakt z owoców czarnej maliny koreańskiej - sprzyja produkcji kolagenu oraz chroni skórę przed szkodliwym działaniem promieniowania UV, ma właściwości antyoksydacyjne. Jest również afrodyzjakiem dla mężczyzn, ale tylko w formie doustnej ;)
  • Ekstrakt z owoców czarnego bzu - ma działanie przeciwzapalne, tonujące, wspomaga procesy gojenia. Używany w medycynie ludowej do leczenie wyprysków, redukcji opuchlizny oraz na rany. Stosowany w kosmetykach przeciw obrzękom pod oczami, trądzikowi i trądzikowi różyczkowemu. 
  • Nierafinowany cukier trzcinowy (black sugar czyli "czarny cukier", chociaż w rzeczywistości jest brązowy) - zawiera minerały i witaminę B oraz kwas glikolowy, który wygładza skórę, pobudza procesy regeneracyjne oraz produkcję kolagenu w skórze. "Czarny cukier" jest popularnym składnikiem produktów złuszczających (m.in. słynna seria Skinfood Black Sugar). 
  • Ekstrakt z kakao - kakao jest bogate w antyoksydanty, w tym witaminę E oraz minerały: wapń, potas i cynk. Zawiera również kofeinę i teobrominę, które mają zdolność rozbijania komórek tłuszczowych, dzięki czemu przywracają skórze jędrność i redukują obrzęki. 
  • Pył węglowy - pochłania nadmiar sebum. 
  • Ekstrakt z bakłażana - wzmacnia komórki skóry, ma właściwości przeciwzmarszczkowe oraz rozjaśniające. 
  • Ekstrakt z grzybków shiitake - źródło kwasu kojowego, który rozjaśnia skórę oraz ma działanie antybakteryjne.
  • Kwas hialuronowy - występuje naturalnie w naszej skórze, z wiekiem jednak jego ilość zmniejsza się przez co nasza skóra starzeje się i wiotczeje. Posiada niesamowitą właściwość zatrzymywania wody - jedna cząsteczka kwasu hialuronowego potrafi utrzymać ilość wody tysiąckrotnie przewyższającą jej masę. Jest jednym z najlepiej znanych substancji nawilżających.
  • Arbutyna - rozjaśnia skórę.
  • Adenozyna -  pomaga zapobiegać zmarszczkom, niweluje negatywne skutki promieniowania UVB, wspomaga produkcję elastyny i kolagenu w skórze redukując zwiotczenie i wyrównuje koloryt skóry.

opis po koreańsku z tyłu pudełka
Krem BB zamknięty jest w miękkiej tubce o pojemności 50ml, z aplikatorem w formie pompki. Tubka zapakowana jest w granatowe, perłowe pudełko, na którym znajdziemy opis i skład zarówno po koreańsku i jak i angielsku. Ogólnie opakowanie jest przyjemne dla oka, minimalistyczne i eleganckie.


Krem ma bardzo delikatny i przyjemny zapach, kwiatowy i świeży. Konsystencja jest idealna - kremowa, nie za rzadka. Jest bardzo wydajny, ilość pokazana na zdjęciu (1 pompka) spokojnie wystarczy na całą twarz oraz nałożenie drugiej warstwy tam gdzie potrzebujemy więcej krycia:


Krycie jest bardzo delikatne - jedna warstwa ledwo przykrywa zaskórniki. Jak możecie się dowiedzieć z moich recenzji innych kremów BB, wolę produkty o lepszym kryciu, mimo to polubiłam się ze Stablanc, przede wszystkim z jednego powodu - jest bardzo trwały. Ostatnimi czasy miałam naprawdę spory problem ze znalezieniem podkładu, który nie spełzałby z mojej tłustej cery. Chociaż Steblanc nie oferuje kontroli sebum (zaczynam się świecić po ok. 2h), to nawet kiedy skóra się przetłuści nie pojawiają się plamy czy grudki, krem się nie "ścina". Kilka bibułek matujących + odrobina pudru na nos i przez cały dzień mogę wyglądać tak samo dobrze, jak zaraz po aplikacji :) krem jest dość "dewy", dlatego dla mnie puder matujący jest obowiązkowy, fankom rozświetlenia będzie jednak zbędny.

tak prezentuje się kolor samodzielnie
a tak w towarzystwie Misshy Perfect Cover
Stablanc ma bardzo przyjemny kolor. Mój odcień, to najjaśniejszy dostępny: 01. Jak widać nie jest on tak jasny jak Missha Perfect Cover #13, ale też nie tak ciemny jak #21. Na skórze wygląda bardzo naturalnie. Jestem tonową daltonistką, więc nie wiem czy ma żółte czy różowe tony, wiem za to na pewno że nie jest aż tak szary jak niektóre kremy BB. Żałuję, że nie mam już próbek Skin79 Hot Pink BB - ciekawie wypadłyby w porównaniu, ponieważ Hot Pink to najbardziej szary bebik z jakim się spotkałam. Jeśli trafią mi się jakieś próbki dodam porównanie.

Krem BB Steblanc jest dostępny łącznie w trzech odcieniach: 
Cena: krem BB jest dostępny u oficjalnego polskiego dystrybutora, w sklepie Skingarden w cenie detalicznej 172zł (na razie strona jest dostępna tylko na fb, strona internetowa się buduje). Spotkać go można również w serwisie Iperfumy, chociaż nie wiadomo z jakiego źródła są ich produkty - Skingarden jest jedynym oficjalnym polskim dystrybutorem, więc prawdopodobnie zaopatrują się u dystrybutora z innego kraju, co widać z resztą po wyższej cenie: 236zł. Krem dostępny jest również na e-Bay, od 35 funtów (ok. 200zł).

Plusy:
+ wydajny
+ bardzo trwały - nie ścina się na twarzy
+ ładny, naturalnie wyglądający odcień
+ imponująca lista składników

Minusy:
- niskie SPF i PA
- dość drogi
- słabe krycie - bardziej jak krem CC

Ogólnie uważam krem za warty wypróbowania, mimo iż nie jest w moim odczuciu produktem przeznaczonym do cery tłustej, to zaimponował mi swoją trwałością. Filtrat ze śluzu ślimaka to jeden z moich ulubionych składników kosmetycznych, służy mojej skórze, czaję się więc na inne produkty z tej serii. Mam próbki kremu pod oczy, które czekają na wypróbowanie :)

W serii Steblanc dostępny jest również krem Water CC Pact w popularnej formie cushion:
 

środa, 24 czerwca 2015

Hada Labo Gokujyun Skin Care Travel Set

Zestawy miniaturek to świetna sprawa: możemy je wykorzystać w podróży, potraktować jako zestaw próbek lub podarować komuś w prezencie. Do tego małe poręczne opakowania przydadzą się w przyszłości do przelewania innych kosmetyków. Dzisiaj przedstawiam Wam zestaw miniaturek Hada Labo, który otrzymałam w ramach współpracy z Japanstore.



Hada Labo to bardzo znana marka japońskich kosmetyków. W zeszłym roku poprosiłam kolegę z pracy, który wybierał się na wycieczkę do Japonii, aby przywiózł mi wybielający lotion Hada Labo - mimo iż sam nie interesuje się w ogóle kosmetykami, to nie miał najmniejszego problemu ze znalezieniem produktu, mówił że Hada Labo w Japonii można kupić dosłownie wszędzie.

Mój zestaw składa się z z czterech miniaturek: 30ml olejku oczyszczającego, 20g pianki, 20ml lotionu i 20ml mleczka, w poręcznym plastikowym etui. Czytałam wiele dobrego o każdym z tych produktów i każdy chciałam wypróbować, zestaw okazał się więc strzałem w dziesiątkę.

Nasi bohaterowie ustawieni wg kolejności użycia: olejek > pianka > lotion > mleczko
Hada Labo Cleansing Oil


Pełnowymiarowa wersja tego produktu to butelka z pompką o pojemności 200ml.  W składzie znajdziemy pielęgnujące i nawilżające olejki z oliwek i jojoba oraz kwas hialuronowy. 

Skład: Ethylhexyl Palmitate, Triethylhexanoin, Sorbeth-30 Tetraisostearate, PEG-20 Glyceryl Triisostearate, Olea Europaea (Olive) Oil, Water, Dextrin Palmitate/Ethylhexanoate, Sodium Acetylated Hyaluronate (Super Hyaluronic Acid), Hydroxypropyltrimonium Hyaluronate, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, BHT.
Analiza składu [TUTAJ]. 

Olejek jest przezroczysty i ma delikatny, trudny do opisania zapach.Taki... olejkowy :P Doskonale zmywa makijaż i nie pozostawia na skórze filmu. Oto dowody:

Od lewej: tusz do rzęs, eyeliner w kredce, eyeliner z pędzelkiem, szminka i korektor.
Rozprowadzam olejek na suchej skórze. Zaraz po rozprowadzeniu olejku szminka i korektor odeszły w zapomnienie.
Po chwili masażu tusz i eyelinery również zaczęły się poddawać.
Ważny krok: emulsyfikacja. Kontynuuję masaż skóry, tym razem z odrobiną wody. Pod wpływem wody olejek przybiera mleczną barwę, a makijaż rozpuszcza się jeszcze lepiej.
Zmywamy olejek letni wodą - po makijażu ani śladu, olejek zmywa się łatwo, jak widać skóra jest po nim matowa, nie pozostawia tłustej warstewki.

Olejek pozastawia skórę porządnie oczyszczoną i odświeżoną. Jest przyjemny i łatwy w użyciu, bardzo wydajny. Nie doszukałam się w nim żadnych wad. 

Cena: pełnowymiarowa wersja kosztuje 54zł w Japanstore, na e-Bay ceny wahają się od
£8.50 (ok. 48zł) do £13 (ok. 72zł).


Plusy:
+ wydajny
+ dobrze zmywa makijaż
+ nie pozostawia na skórze filmu
+ niedrogi

Minusy:
brak :)

Hada Labo Gokujyun Hyaluronic Face Wash


Pełnowymiarowy produkt to tubka o pojemności 100g. Produkt w sposób charakterystyczny dla azjatyckich pianek przypomina trochę krem do golenia - jest gęsta i wystarczy odrobina aby uzyskać obfitą pianę. W składzie znajdziemy kwas hialuronowy. Pianka nie zawiera SLS ani SLES.
 Skład: Water, Glycerin, Sodium Cocoyl Glycinate, Butylene Glycol, Hydroxypropyl Starch Phosphate, Cocamidopropyl Betaine, PEG-400, Decyl Glucoside, Sodium Lauroyl Aspartate, Potassium Cocoyl Glycinate, Glyceryl Stearate SE, Sodium Stearoyl Glutamate, BHT, Citric Acid, Disodium EDTA, Hydroxypropyl Methylcellulose, Hydroxypropyltrimonium Hyaluronate, Lauric Acid, Methylparaben, PEG-32, Polyquaternium-7, Polyquaternium-52, Propylparaben, Sodium Acetylated Hyaluronate, Stearic Acid 
Analiza składu [TUTAJ]




Pianka jest bardzo wydajna - ta odrobina pokazana na zdjęciu spokojnie wystarczy aby umyć całą twarz. Ma bardzo delikatny, trudny do scharakteryzowania ale przyjemny, kosmetyczny zapach. Pozostawia skórę "skrzypiąco" czystą, niestety trochę napiętą. Pianka ma zdrowe dla skóry, lekko kwaśne pH 6, dzięki czemu bardzo u mnie zaplusowała. Skóra ma naturalnie kwaśne pH, w związku z czym zasadowe produkty myjące obniżają naturalną barierę ochronną skóry. Nie każdy jest wrażliwy na pH, ja niestety jestem i zasady wybitnie nie służą mojej trądzikowej cerze.


Cena: 48zł w Japanstore. Na e-Bay ceny zaczynają się od £6 (ok. 33zł).

Plusy:
+ wydajna
+ zdrowe dla skóry, lekko kwaśne pH
+ niedroga

Minusy:
- trochę wysusza i pozostawia skórę napiętą

Hada Labo Gokujyun Super Hyaluronic Acid Skin Lotion


Chyba najbardziej znany produkt z tego zestawu, klasyczny lotion Hada Labo zawierający trzy rodzaje kwasu hialuronowego. 

 Skład: Water, Butylene Glycol, Glycerin, Disodium Succinate, Hydrolyzed Hyaluronic Acid, Hydroxyethycellulose, Methylparaben, PPG-10 Methyl Glucose Ether, Sodium Acetylated Hyaluronate, Sodium Hyaluronate, Succinic Acid
Analiza składu [TUTAJ]

Jak już pisałam, miałam okazję testować lotion Hada Labo, była to jednak wersja wybielająca - z wersją klasyczną jest to mój pierwszy raz ;) pełnowymiarowa wersja to plastikowa butelka o pojemności 170ml. Lotion ma postać rzadkiego płynu, minimalnie gęstszego od wody. Od wody różni go również charakterystyczny poślizg odczuwany podczas nakładania, stąd też wśród blogerek został ochrzczony mianem "śliskiej wody".


 Produkt ma charakterystyczny dla Hada Labo, delikatny zapach. Kilka kropel wylewamy na zagłębienie dłoni, następnie wklepujemy w twarz. Produkt jest bardzo wydajny - odrobina wystarczy aby nawilżyć skórę i zlikwidować uczucie napięcia pozostałe po oczyszczaniu pianką. Od wersji wybielającej różni się kolorem (wybielający lotion ma mleczny kolor) i poślizgiem, wersja klasyczna jest bardziej "śliska". Jeśli chodzi o stopień nawilżenia, to moim zdaniem jest on porównywalny. Obie wersje nadają się do cery tłustej - nawilżają bez obciążania i przetłuszczania cery. Nawilżenie utrzymuje się przez cały dzień.

Cena: pełnowymiarowa wersja kosztuje 55zł w Japanstore. Na e-Bay ceny zaczynają się od £9 (ok. 50zł).

Plusy:
+ wydajny
+ świetnie nawilża
+ odpowiedni dla cery tłustej - nie obciąża

Minusy:
- z recenzji innych blogerek wiem, że niektórych Hada Labo nieco zapycha - ja osobiście nie mam tego problemu, ani z wersją wybielającą ani z klasyczną

Hada Labo Super Hyaluronic Acid Moisturising Milk


Ostatni produkt z zestawu, który interesował mnie najbardziej, ponieważ do tej pory nie miałam styczności z żadnym produktem nawilżającym w formie mleczka. W składzie oprócz trzech rodzajów kwasu hialuronowego znajdziemy również  nawilżającą glicerynę oraz emolienty.

Skład: Water, Glycerin, Hydrogenated Poly (C6-12 Olefin), Dipropylene Glycol, Caprylic/Capric Triglyceride, PPG-10 Methyl Glucose Ether, Behenyl Alcohol, Carbomer, Dimethicone, Disodium EDTA, Glyceryl Stearate, Hydrolyzed Hyaluronic Acid, Methylparaben, PEG-20 Sorbitan Isostearate, Phytosteryl/Octyldodecyl Lauroyl Glutamate, Propylparaben, Sodium Acetylated Hyaluronate, Sodium Hyaluronate, Stearyl Alcohol, Triethanolamine

Analiza składu [TUTAJ]

Mleczko zaskoczyło mnie swoją konsystencją, myślałam że będzie rzadsze, takie jak mleczko do demakijażu, tymczasem bliżej mu do lekkiego kremu. Pełnowymiarowa wersja to butelka o pojemności 140ml. Nie podoba mi się to, że zarówno w miniaturce jak i dużej wersji produkt trzeba "wytrząsać" z buteleczki. W prawdzie konsystencja na to pozwala, jednak pod koniec produktu będzie problem z zużyciem go do końca.




Mleczko jest dość lekkie i dobrze nawilża, chociaż zajmuje mu chwilę aby się wchłonąć. Niestety, chociaż nie obciąża i nie przetłuszcza skóry, to cera się po nim świeci. Ma delikatny zapach, taki sam jak lotion.

Cena: Pełnowymiarowa wersja kosztuje 49zł w Japanstore, na e-Bay ceny zaczynają si od £9 (ok. 50zł).

Plusy:
+ dobrze nawilża
+ nie obciąża i nie przetłuszcza cery

Minusy:
- zajmuje mu chwilę żeby się wchłonąć
- pozostawia skórę świecącą
- brak aplikatora - trzeba produkt wylewać z buteleczki, co może utrudnić zużycie go do końca

Podsumowanie
Spodobało mi się używanie produktów Hada Labo w serii. Wszystkie sprawdziły się dobrze, chociaż miałam pewne obawy, to cały zestaw okazał się odpowiedni dla skóry tłustej, dobrze nawilżał nie wzmagając równocześnie przetłuszczania. Jedynym zasadniczym minusem jest blask pozostawiony na skórze przez mleczko, nie jest to jednak wielki problem jeśli się malujemy (lotion i mleczko nadają się pod makijaż).
Zestaw dostępny jest w dwóch wersjach: klasycznej i wybielającej. Świetna sprawa jeśli chcecie wypróbować produkty w serii.

Cena zestawu:  71zł w sklepie Japanstore. Na e-Bay £12.68 (ok. 70zł).

Skład olejku został przetłumaczony przez Chiao Greentea i możecie go znaleźć wraz z recenzją na jej blogu. Resztę składów wzięłam z anglojęzycznej strony Hada Labo
Edit: Wersje wypuszczone na różne kraje mogą różnić się nieco składem. Porównując składy z amerykańskiej strony, które tu zamieściłam z tłumaczeniami składów Ratzilli, widzę że składniki są takie same, ale nieco różnią się kolejnością. Skład mleczka u Ratzilli [TUTAJ], skład lotionu [TUTAJ].

wtorek, 9 czerwca 2015

Shiseido Majolica Majorca Skin Lingerie Pore Cover

Recenzja bazy pod makijaż, którą otrzymałam w ramach współpracy ze sklepem Japanstore.


Opis produktu: Baza pod makijaż, która dokładnie pokrywa pory aby nadać cerze porcelanowy wygląd. SPF20 PA+.

Baza zawiera nawilżającą glicerynę, typowe dla baz wygładzające silikony, pochłaniającą nadmiar sebum krzemionkę oraz połączenie miki i tlenku cyny, które ma za zadanie rozświetlać skórę. Rolę filtrów pełnią Octinoxate (filtr chemiczny) oraz Dwutlenek Tytanu (filtr fizyczny). Pełen skład znajdziecie [TUTAJ], analiza składu [TUTAJ].


Baza zamknięta jest w miękkiej tubce o pojemności 25g, a więc jest mała i poręczna. Nie ma zapachu. W pierwszej kolejności spodobało mi się, to że zawiera pigment - ma żółto-beżowy kolor, dzięki czemu delikatnie wyrównuje koloryt cery i wycisza zaczerwienienia. Na upartego można by jej używać samodzielnie dla delikatnej poprawy wyglądu. Po rozprowadzeniu barwnik nie jest widoczny na skórze, cera wygląda jakby nic na niej nie było, a mimo to prezentuje się lepiej.




Kierując się nazwą i opisem ze strony producenta, najważniejszą funkcją tej bazy jest pokrycie porów. I muszę przyznać, że wywiązuje się ze swojego zadania bardzo dobrze :) Tworzy efekt idealnej, gładkiej cery, radzi sobie zarówno z rozszerzonymi porami, jak i bliznami typu ice pick. Szczególnie udany duet stworzyła z kremem BB Lioele Dollish Veil Vita. Produkt jest średnio wydajny, na całą twarz używam mniej więcej dwie takie ciapki jak na zdjęciu. Jest odpowiedni dla cery tłustej, mimo iż tlenek cyny ma rozświetlać, to moim zdaniem baza jest delikatnie matująca. Nie kontroluje wydzielania sebum, ale też go nie wzmaga. Jeśli chodzi o zawarte w bazie filtry, to niestety bazę nakładamy w zbyt małych ilościach (zwłaszcza, że filtry są pod koniec składu), żeby mogła zapewnić nam jakąś faktyczną ochronę przed promieniowaniem UV.

Skin Lingerie ma jednak jedną, dość specyficzną wadę, otóż nie przedłuża trwałości makijażu. Wiele kremów BB ma to do siebie, że po jakimś czasie znika z twarzy, z reguły bazy pomagają wydłużyć obecność kremu BB na twarzy. W tym przypadku jednak, baza może i owszem powstrzymuje "znikanie", jednak sprawia że kremy BB chętnej zbierają się w zmarszczkach i nieco ważą. Oczywiście ten proces trwa - przez pierwsze kilka godzin mamy na twarzy ładny makijaż, po kilku godzinach jednak nawet krem BB który sam z siebie w zmarszczki nigdy nie wchodził, nagle się w nich roluje. Baza szczególnie nie polubiła się z moim najnowszym ulubieńcem, podkładem w poduszce Innisfree Long Wear Cushion.

Cena: 70zł w sklepie Japanstore, na e-Bay ok. 55-62zł.

Plusy:
+ ładnie pokrywa pory
+ dzięki obecności barwnika delikatnie wyrównuje koloryt cery
+ matuje
+ nie zawiera substancji zapachowych ani parabenów

Minusy:
- nie przedłuża trwałości makijażu
- wchodzi w zmarszczki
- jak na tak małą pojemność dość droga

Podsumowanie 
Nie miałam jeszcze do czynienia z żadnymi japońskimi produktami do makijażu, dlatego cieszę się że miałam okazję wypróbować ten produkt. Jest przyzwoity, na skórze która nie ma zmarszczek, w które można by włazić, mógłby być nawet bardzo dobry. Zdecydowanie godny polecenia dla osób zmagających się z rozszerzonymi porami, bo faktycznie je pokrywa (a miałam już do czynienia z bazą przeznaczoną do pokrywania porów, która nie robiła nic...). Z przyjemnością zużyję tą tubkę do końca, chociaż raczej nie zaopatrzę się w kolejne - poszukiwanie idealnej bazy wciąż trwa ;)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
 
site design by designer blogs