piątek, 27 lutego 2015

Drugi i ostatni Memebox - Best Beauty Forward, pierwsze wrażenia

W zeszłym tygodniu przybyło do mnie moje drugie i zarazem ostatnie pudełko od Memebox. Ostatnie, ponieważ od 10 lutego Memebox wysyła tylko do Chin, USA i Korei. W statystykach widzę, że mam wyświetlenia z USA, więc jeśli właśnie tam mieszkasz możesz kupić sobie jakieś pudełko na stronie Memebox. Jeśli masz ochotę poczytać o różnych pudłach, pudełkach i pudełeczkach jakie przewinęły się przez ofertę Memeboxa warto zajrzeć na bloga Cuda i niecuda, którego właścicielka jest (a raczej była) prawdziwą Mememaniaczką.

Oto pudełko Best Beauty Forward:


Opis pudełka:  Co roku setki nowych koreańskich kosmetyków pojawiają się na sklepowych półkach, ale jak masz odróżnić te, które pokochasz na resztę życia od niewypałów? Urodowi eksperci Memebox wypróbowali i przetestowali najpopularniejsze produkty roku 2015 żeby stworzyć idealne pudełko, napakowane produktami które podniosą twój współczynnik zajebistości* w tym roku. Obiecujemy.

*w oryginalnym opisie było "gorgeous factor", ale współczynnik zajebistości brzmi lepiej niż współczynnik cudowności czy wspaniałości :P

Memebox trochę popłynął na tym opisie moim zdaniem - najpopularniejsze produkty roku 2015, serio? Może gdyby był listopad 2015 miałoby to sens, ale w pudełku wypuszczonym w styczniu? Bitch, please.

A oto produkty, które mają podnieść Twój współczynnik zajebistości:

1. Rimbi Powerful Treatment Essence 125ml


Opis produktu: Silnie działająca kuracja, która pełni funkcję toniku i esencji równocześnie, zawierająca 85% filtratu z Galacotmyces - kluczowego składnika, który wnika głęboko w skórę  aby pobudzić jej procesy odnowy i nadać blasku. Wzbogacona również o witaminy, aminokwasy i minerały aby zapewnić skórze optymalną pielęgnację.
Sposób użycia: Nanieś esencję na oczyszczoną skórę za pomocą wacika lub palcami.

Esencja pojawiła się w spojlerach i była głównym powodem, dla którego kupiłam pudełko. Po tym jak wspaniale zadziałała na mnie esencja Misshy z chęcią wypróbuję każdy inne produkt tego typu. A ponieważ jest to dla mnie najważniejszy kosmetyk w tym zestawie, pokusiłam się o tłumaczenie składu:

Galactomyces Ferment Filtrate, Glycerin, Propanediol, Niacinamide, Tamarind Seed Polysaccharide, Purified Water, Adenosine, Bis-PEG-18 Methyl Ether Dimethyl Silane, Phenoxyethanol, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Citric Acid, Sodium Citrate, Butylene Glycol, Ethylhexylglycerin

Na pierwszym miejscu mamy Galactomyces (rodzaj drożdży z rzędu Saccharomycetale, w esencjach tego typu możemy spotkać też Saccharomyces, pochodzący z tego samego rzędu), jest również gliceryna, witamina B3 oraz Adenozyna, ale gdzie są do cholery te minerały i aminokwasy? To nie pierwszy taki numer Memeboxa, w poprzednim pudełku miałam serum z Acetyl Hexapeptide i EGF, które obu tych składników nie zawierały... chociaż w przypadku tej esencji nie przeszkadza mi to tak bardzo, jak w przypadku serum, bo w tej esencji najważniejszym składnikiem jest Galactomyces, który na szczęście faktycznie jest obecny na liście składników.


Esencja ma wodnistą i śliską konsystencję, ale się nie lepi. Jest bardzo wydajna, ilość pokazana na zdjęciu spokojnie starczy na całą twarz. Rozcieram ją w dłoniach i wklepuję w twarz, wchłania się do zera mniej więcej w ciągu minuty. Nawilża, chociaż nie daje uczucia tak głębokiego nawilżenia jak esencja Misshy. Bezzapachowa.


Wg Memebox esencja jest warta 34 dolary, co jest bzdurą ponieważ na stronie Avecko można kupić dwie sztuki za... $11.19. Szach mat Memebox, oszukujesz. Porównanie skądkolwiek indziej brak, ponieważ owego "najpopularniejszego produktu 2015 roku" próżno szukać na e-Bay, Amazonie czy Gmarkecie.


2. W.Lab 3P+ CO2 Pore Crown Pack Deluxe Sample (6g + 1 mask sheet)


Opis produktu: Silnie działająca, ale wciąż delikatna maseczka usuwa zaskórniki i oczyszcza pory.
Gazowany żel oraz maseczka w kształcie motylka tworzą dwuetapowy system, optymalny dla osiągnięcia czystej i zdrowo wyglądającej skóry.

Sposób użycia: Połóż maseczkę na twardej, płaskiej powierzchni, wyciśnij na nią zawartość strzykawki i równomiernie rozprowadź. Nałóż na środek oczyszczonej twarzy, tak aby maseczka pokrywała nos i policzki. Zostaw na 15 minut, następnie ściągnij maseczkę i przemyj twarz letnią wodą.

Nie próbowałam jeszcze, więc się nie wypowiem. Opakowanie wygląda schludnie i interesująco, chociaż nie wiem czy ten "dwuetapowy system" nie jest troszkę przekombinowany. Ogólnie nie lubię produktów tego typu, zawsze ściągając z nosa płatki na wągry mam wrażenie że urwę sobie pół ryja, a wągrów ubywa zaledwie kilka marnych sztuk. Nawet maseczek peel off nie używam, one po prostu bolą. Także nie wiem czy w ogóle się przemogę żeby to cudo wypróbować. No i ten "gazowny żel", serio?

Wg Memebox pełnowymiarowy produkt (czyli 11g żelu i 6 maseczek) jest wart $79. Drogo! Ale czy faktycznie tak jest nie mogę sprawdzić, produkt nie jest dostępny w internetach.

3. Secret Key Perfume Body Peeling Body Scrub


Opis produktu: Delikatnie złuszczający peeling do ciała, który nawilża i odnawia skórę. Nie zawiera drażniących drobinek, a dzięki zawartości odżywiającego olejku ze słodkich migdałów, protein mleka, masła shea oraz sproszkowanych łupin orzechów włoskich jest idealny do delikatnego oczyszczania skóry.
Sposób użycia:  Nanieś niewielką ilość na twarz, masuj okrężnymi ruchami, zmyj letnią wodą.

No i tu mamy zagwostkę - w końcu co to jest za produkt? Słowem "scrub" z reguły określa się tradycyjne peelingi, takie z drobinkami ścierającymi, ten produkt to jednak żel peelingujący, bez drobinek, za to z celulozą. Nazwa oraz wielkość tubki sugerowałaby że to produkt do ciała, w sposobie użycia mowa jednak o twarzy. Okazuje się, że jest to po prostu produkt 2w1, zarówno do twarzy jak i do ciała.


Produkt dostępny jest w dwóch wersjach zapachowych. Moja, różowa wersja "fresh fruity" to nuty melona, śliwki i frezji. Zapach jest przyjemny, słodki i owocowy. Druga wersja, fioletowa "mild soap" to nuty piżma, irysów i bawełny.

Peeling wypróbowałam tylko na ręce, więc ze wiele nie mogę o nim powiedzieć. Ładnie się roluje, przyjemnie pachnie, jako peeling do twarzy wielka tuba starczy na wieki. Nie wiedzę go za bardzo jako peeling do ciała, trzeba by się najpierw natrzeć, a potem dopiero wejść pod prysznic, a ja zawsze wolę stosować peeling na już oczyszczoną skórę, żeby skupił się na martwych komórkach a nie ściąganiu samego potu i kurzu.

Wg Memebox tubka warta jest $24, co znów jest kłamstwem - na e-Bay możemy dostać ten peeling już za $13.10.


4. SUR Nail Polish


Produkt raczej nie wymaga opisu czy sposobu użycia. Były trzy możliwości: czerwień, fiolet i złoty brokat, ja niestety dostałam brokat - nie znoszę brokatowych lakierów. Wg Memebox warty $6.

5. Ferfree Ultra Facial Intense Hydration Cream 50ml



Opis produktu:  Nawilżający krem, który jest dla skóry niczym oaza na pustyni, zapewniając jej nawilżenie przez 24h. Redukuje uczucie ściągnięcia i zmniejsza widoczność płytkich zmarszczek, pozostawiając skórę szczęśliwszą i zdrowszą na cały dzień.  Oliwa z oliwek oraz skwalan tworzą ochronną powłoczkę na powierzchni skóry, chroniąc ją przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi  i zatrzymując nawilżenie w skórze.
Sposób użycia: Nanieść niewielką ilość na oczyszczoną twarz i szyję, wmasować. Używaj codziennie rano i wieczorem.

Krem ma przyjemną konsystencję i śliczny zapach. Dla mojej tłustej cery jest idealny jako nocny nawilżacz, na dzień jednak trochę za ciężki, pozostawia film na skórze i nieco się świeci.



Wg Memebox jest wart $16. Na Gmarkecie można go kupić za ok. $12.


6. Virgin Farms Double Care Fresh Gel (7x3g) + Double Care Ultra Cream (7x3g)


Opis produktu:  Duet Virgin Farms skutecznie, ale delikatnie rozwiązuje problemy zaczerwienionej skóry, takie jak trądzik, suchość i wrażliwość. Zestaw używa naturalnych składników, takich jak nasiona baobabu i Galactomyces aby dostarczyć skórze nawilżenie, energię i odżywienie.
Sposób użycia: Na oczyszczoną twarz nałóż Duble Care Fresh Gel (zielony), a po całkowitym wchłonięciu się nałóż Double Care Ultra Cream (pomarańczowy). Dla osiągnięcia najlepszych efektów używaj dwa razy dziennie.

Wg Memebox każdy z tych kremów w pełnowymiarowej wersji 100ml jest warty $94. Nie mogę zweryfikować tej informacji, ponieważ produkt nie jest nigdzie dostępny...

7. Tony Moly Delight Tony Tint in Red Deluxe 1.5ml


Opis produktu:  Jeden z najlepiej sprzedających się barwników do ust w Korei, nadaje ustom intensywny kolor za jednym dotknięciem.
Sposób użycia: Niewielką ilość barwnika nałóż na usta od środka ust ku krawędziom. Nałóż przed błyszczykiem aby uzyskać naturalny efekt gradientu.

"Lip tint" czyli barwnik do ust to nie moja bajka. Nie umiem tego nałożyć tak żeby nie wyglądać jak wampir po kolacji. Do tego cholerstwo jest naprawdę wytrzymałe. Jeśli nie lubisz tego, że Twoja szminka znika i zostawia ślady na szklankach, lip tint to dobra opcja, jest nie do zdarcia. I nie do zmycia, także jeśli nie umiesz tego używać, nie baw się nim zaraz przed wyjściem z domu... I upewnij się, że Twoje usta są gładkie i nawilżone, nałożenie go na spierzchnięte usta kończy się ciapkami!



Dostałam kiedyś dokładnie taką samą próbkę jako darmowy dodatek do zakupów na e-Bay, także mam teraz dwa. Ma śliczny zapach, ale raczej nie zostaniemy przyjaciółmi. Oddam koleżance, która uwielbia takie wynalazki ;)

Wg Memebox pełnowymiarowy produkt o pojemności 8.3ml jest wart $4, co dla odmiany jest zgodne z prawdą. Ale skoro jest tak tani, to naprawdę, nie mogłeś Memeboxie dać pełnowymiarówki???

Podsumowanie
Z chęcią zużyję esencję z Galactomyces i krem Ferfree, nie wiem co do reszty. Best Beauty Forwrard Box utwierdził mnie w przekonaniu, że takie zakupy w ciemno to nie dla mnie. Także zdecydowanie nie ubolewam nad faktem, że zaprzestali wysyłki na cały świat - prawdopodobnie i tak byłby to mój ostatni box na długi, długi czas. Nie podoba mi się to, że przekłamują w opisach produktów i zawyżają ceny kosmetyków. Sprzedają nam niskobudżetowe produkty próbując nam wmówić, że to pierwsza klasa poprzez zapakowanie ich w ładne, różowe pudełko. Wkurza mnie też to, że większość produktów nie istnieje w internecie - z jednej strony fajne poznać coś nowego, ale co z tego że produkt mi się podoba skoro nie mogę go kupić ponownie?
Żegnaj Memeboxie, nie będę tęsknić!

piątek, 13 lutego 2015

Memebox Anti-Aging - pierwsze wrażenia

Memebox to pudełko z koreańskimi kosmetykami, każdemu pudełku przewodzi jakiś motyw np. kolor, zapach, składnik czy rodzaj kosmetyków. Opisy różniastych pudełek możecie poczytać na blogu Cuda i niecuda. Memebxowi przyglądałam się od zeszłej jesieni, na stronie oprócz pudełek można również kupić pojedyncze kosmetyki, kupiłam kilka rzeczy na wyprzedaży, ale wobec pudełek byłam sceptyczna. Średnio podoba mi się pomysł kupowania kosmetyków kompletnie w ciemno, chociaż często kupuję kosmetyki bez poznania składu czy przeczytania jakichkolwiek recenzji, to są to przynajmniej konkretne kosmetyki np. krem pod oczy ze śluzem ślimaka, w Memeboxie jest natomiast kompletny toto-lotek. Do tego za każdym razem jak pojawiało się pudełko które by mnie interesowało natychmiast było wyprzedane. Swoje pierwsze dwa pudełka kupiłam dopiero w styczniu, a do ich zakupu skłoniły mnie spojlery, informacja na stronie o kosmetyku który możemy znaleźć w pudełku. Do zakupu Anti-aging zachęcił mnie krem ze ślimakiem i serum z Acetyl Hexapeptide, alternatywą dla botoksu. Oprócz tego zamówiłam również pudełko Best Beauty Forward, do którego zachęcił mnie spojer zapowiadający esencję z Galactomyces.

Niestety (a może i stety) moja przygoda z Memeboxem skończyła się prawie tak szybko jak się zaczęła. Dosłownie dzień po tym jak zamówiłam swoje pudełka otrzymałam e-mail informujący, że z dniem 10 lutego Memebox zaprzestaje międzynarodowej wysyłki i wysyła tylko do krajów w których ma magazyny (Chiny, Korea, USA).

A oto moje pierwsze (i prawie ostatnie) pudełko:




Z góry przepraszam za jakość zdjęć - mój aparat jest na wykończeniu.

Opis pudełka: Zapobieganie objawom starzenia się to zmartwienie każdej osoby dbającej o urodę, niezależnie od wieku. Dlatego też stworzyliśmy pudełko, które przeciwdziała grawitacji - stop zmarszczkom i wiotczeniu! Dzięki najlepszym produktom zwalczającym objawy starzenia się skóry, to przełomowe pudełko znacząco zwalcza problemy takie jak zmarszczki, utrata jędrności, poszarzały koloryt cery oraz odwodnienie.

A oto zawartość pudełka:

1. Bory Wrinkle Repair Serum 50ml



Zapowiedziane w spojlerze serum z Acetyl Hexapeptide. Główny powód dla którego kupiłam pudełko.

Opis produktu: Przeciwzmarszczkowe serum, które odmładza i napina skórę. Zawiera EGF wspomagające produkcję kolagenu oraz Acetyl Hexapeptide, naturalny składnik który posiada właściwości podobne do botoksu - rozluźnia mięśnie twarzy i zapobiega powstawaniu zmarszczek.

Opis jest z karteczki dołączonej do pudełka i zawiera błąd. Acetyl Hexapeptide to nie jest naturalny składnik, jest syntetycznym peptydem. Ale kontynuujmy. Serum zamknięte jest w ładnej, szklanej buteleczce z pompką. Pompka zabezpieczona jest sprytną nakładką, zapobiegającą przypadkowemu wyciśnięciu produktu. Ma konsystencję lekkiego kremu, pachnie trochę jak Nivea Soft. Wchłania się dość szybko i nie zostawia filmu na skórze, dla mojej tłustej cery nada się i na dzień i na noc.


Przetłumaczyłam skład i wiecie co? Nie widzę tam Acetyl Hexapeptide. Ani EGF. Można by zrozumieć, że to Memebox się pomylił. Ale na pudełeczku, w którym była butelka, z jednej strony jest opis produktu po koreańsku wspominający o tym peptydzie i EGF, a z drugiej strony mamy "Główne składniki" po angielsku, gdzie peptydu ani EGF nie ma oraz pełny skład po koreańsku, gdzie również peptydu nie ma. No głupa ze mnie robią czy co? Ale na wszelki wypadek skonsultują moje tłumaczenie z kimś mądrzejszym ode mnie zanim je opublikuję, bo może faktycznie jestem głupia...

Edit 03.2015: Skonsultowałam się z Agatą z Agath Blog, która ma o wiele większe doświadczenie w tłumaczeniu koreańskich składów niż ja. Agath potwierdziła moje przypuszczenia - produkt nie zawiera ani Acetyl Hexapeptide ani EGF.

Oto pełen skład:
Purified water, Propylene Glycol, Glycerin, Ubiquinone (Coenzyme Q10 Liposomes 5%), Sodium Hyaluronate, Raffinose, Ethanol, Polyquaternium-51, Centella Asiatica Extract, Chamomile Flower Extract, Licorice Extract, Green Tea Extract, Polygonum Cuspidatum Root Extract, Rosemary Leaf Extract, Scutellaria Baicalensis Root Extract, Butylene Glycol, PEG-15 Glyceryl Stearate, Tocopheryl Acetate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Triethanolamine, Carbomer, Imidazolidinyl Urea, Perfume, Allantoin, Methyl Paraben, Benzophenone-9, Disodium EDTA, Tartrazine

Produkt jest wg Membox warty 48 dolarów. Czy to prawda czy nie - nie wiadomo, ponieważ Internet milczy na temat tego produktu, nie ma go ani na e-Bay ani na Gmarkecie.

2. Esthetic House Collagen Herb Complex Eye Cream 100ml



Opis produktu: Teraz masz już wszystko. Ten krem pod oczy w rozmiarze jumbo da ci uczucie uniesionej i napiętej oraz rozświetlonej okolicy oczu. Odżywcza formuła zawiera morski kolagen, zioła i adenozynę aby unieść i rozjaśnić skórę wokół oczu, ust, na kości brwiowej, na szyi i we wszystkich innych obszarach przejawiających objawy starzenia.

Widząc wielką tubę ucieszyłam się myśląc, że to krem do rąk. Kremów do rąk u mnie nigdy za wiele, mam je rozłożone strategicznie wszędzie: w sypialni, w salonie, w torebce, w szafce w pracy, w samochodzie... Mina jednak trochę mi zrzedła po przeczytaniu opisu. Krem pod oczy? Serio? Kto pakuje krem pod oczy do takiej wielkiej tuby?


Sceptycznie nastawiona postanowiłam przetłumaczyć skład. Oto i on:

Purified water, Caprylic/Capric Triglyceride, Butylene Glycol, Cetearyl Ethylhexanoate, Glycerin, Hydrolyzed Collagen, Cetyl Alcohol, Sodium Hyaluronate, Glyceryl Stearate/PEG-100 Stearate, Glyceryl Stearate SE, Sorbitan Sesquioleate, Stearic Acid, Dimethicone, Olive Oil, Caprylyl Glycol/Glycerol, Carbomer, Triethanolamine, Shea Butter, Allantoin, Chrysanthemum flower extract, Honeysuckle extract, Rosa Rugosa Extract, Rose Extract, Hollyhock Extract, Safflower Extract, Tocopheryl Acetate, Perfume, Tomato Extract, Elm Root Extract, Magnolia Extract, Gallnut Extract, Centella Asiatica Extract, Goldthread Extract, Human Oligopeptide-1, Adenosine, Disodium EDTA

Kolagen jest na szóstym miejscu. Kolagen jest naturalnym białkiem występującym w naszej skórze, którego ubytek powoduje zmarszczki i wiotczenie, dlatego też stał się popularnym składnikiem kremów przeciwzmarszczkowych. Trzeba mieć jednak na uwadze, że Hydrolyzed Collagen nie penetruje w głąb skóry, ponieważ jego cząsteczka jest za duża - nie sprawi więc magicznie, że przybędzie nam kolagenu w skórze i znikną zmarszczki. Ale za to nawilża i zmiękcza skórę.
Ogólnie skład jest przyzwoity, jest obiecany kolagen, są ekstrakty, znalazło się nawet miejsce pod koniec składu dla adenozyny i EGF. Mam na stanie krem przeciwzmarszczkowy pod oczy z L'oreal, który składa się praktycznie tylko z silikonów, także w porównaniu do niego nasza jumbo tuba jest kosmetycznym objawieniem :P Pod oczy raczej nie będę go używać, ponieważ testuję obecnie bardzo dobry krem pod oczy su:m37, a po nim na swoją kolej czeka w szufladzie japoński krem pod oczy z retinolem. Ale myślę, że zużyję do szyi i dekoltu, ewentualnie do rąk.

Krem ma bardzo przyjemną, aksamitną konsystencję. Jest dość lekki i ma ładny, delikatny zapach. Pozostawia lekki film na skórze, czyniąc ją wygładzoną.

Wg Memebox jumbo tuba warta jest 42 dolary. Nie jestem w stanie zweryfikować tej informacji, w Google pojawia się tylko w opisach pudełka, produktu brak na Gmarkecie czy e-Bay.

3. Enesti Day to Day Pomegranate Acerola Foaming Cleanser 160g



Opis produktu: Pianka do codziennego użytku z granatem i acerolą, dokładnie zmywa makijaż i sebum, otwiera i oczyszcza pory, poprawia elastyczność skóry i rozjaśnia cerę.

Tutaj bez niespodzianek, typowa koreańska pianka. Gęsty, perłowy krem przypominający nieco krem do golenia, który roztarty na zwilżonej skórze zmienia się w obfitą pianę. Wystarczy dosłownie kropelka żeby umyć całą twarz i szyję, także te 160g starczyłoby mi na ładnych kilka miesięcy. Oczyszcza bardzo dobrze, postawia skórę "skrzypiąco czystą", ale też trochę ściagniętą. W kremowej postaci ma dziwny zapach, owocowo-kwaśno-jakiś, jednak po zmianie w pianę cudownie pachnie... gumą balonową. Jestem bardzo wrażliwa na zapachy, a balonowa guma do życia do jednej z moich ulubionych zapachów (w Polsce używałam płynu do kąpieli Ziaja Maziajki o tym zapachu ^^), do tego produkt jest wydajny... Piałabym z zachwytu gdyby nie jeden mały szkopuł: pianka ma zabójczo wysokie pH 9. Jeszcze dwa miesiące temu powiedziałabym "odczyn-srodczyn!" i zadowolona używała napawając się cudownym zapachem, jednak odkąd zaczęłam używać pianki o lekko kwaśnym odczynie już nigdy nie wrócę do zasadowych pieniaczy. Odkąd używam pianki o pH 6, na twarzy nie wyskoczył mi ani jeden pryszcz, nawet przed okresem. Także wybacz gumo balonowa, ale nie będę ryzykować. Może raz na jakiś czas żeby poprawić sobie humor zapachem, ale na pewno nie jako codzienny produkt oczyszczający.

4. Puresmile Mask 5 Pack Box



Maseczki płachtowe, 5 różnych wariantów:
Perła: Nawilża skórę
Jad pszczeli: Poprawia strukturę skóry, zmiękcza i wygładza, rozjaśnia cerę
Ślimak: Regeneruje i odmładza
Żeń-szeń: Dostarcza składników odżywczych i poprawia elastyczność
Witamina E i kolagen: ożywia i dodaje skórze energii

Żadnej jeszcze nie próbowałam, ale cieszę się na samą myśl. Uwielbiam maseczki płachtowe!

Wg Membox wartość tych pięciu maseczek to 6 dolarów. Na Gmarkecie można kupić 8 masek za $5,40, czyli troszkę taniej.

5. Tosowoong Snail Natural Pure Cream 45ml


Opis produktu: Intensywnie regenerujący i zwalczający przebarwienia krem zawierający ślimaczy śluz znany ze swoich dobroczynnych właściwości. Filtrat ze śluzu ślimaka pomaga zwalczać nadmierną produkcję sebum, główną przyczynę trądziku oraz wspomagają regenerację komórek redukując zmarszczki.

Szalenie podoba mi się wygląd tego produktu, zarówno pudełeczka jak i tubki. Jest taki prosty, bardzo estetyczny. Tubka jest miękka i do wyciskania. Produkt ma postać lekkiego kremu, szybko się wchłania i nie pozastawia na skórze filmu. Nawilża moją skórę w optymalny sposób, nada się i na dzień i na noc.



Na pierwszym miejscu w składzie jest filtrat ze śluzu ślimaka (30%) oraz woda brzozowa (20%). W porównaniu do ślimaczych produktów innych firm 30% to nieco rozczarowująca zawartość, spotkałam się ze stwierdzeniem że żeby śluz działał musi go być w kosmetyku minimum 80%, chociaż nie wiem ile w tym prawdy. Całego składu na razie nie tłumaczyłam, nie chce mi się, kremu będę używać, więc jak pojawi się recenzja będzie i skład ;)

Wg Memebox krem kosztuje 26 dolarów. Na oficjalnej stronie Tosowoong jego cena to 21500 won, czyli $19,50 na e-Bay ceny wahają się od $14 do $36.

Podsumowanie:
Ogólnie jestem z pudełka zadowolona, nie urwało mi tyłka, ale też nie czuję że wyrzuciłam pieniędze w błoto. Za 25 dolarów mam ślimaczy krem warty $20, maseczki płachtowe, krem do rąk i serum, w którym być może znajdę acetyl hexapeptide. Nie jest źle. Kupno takiego pudła w ciemno to ciekawe doświadczenie, chociaż z pewnością nie stało się moją ulubioną formą kupowania kosmetyków, także nie ubolewam jakoś specjalnie nad wycofaniem się Memeboxa z wysyłki światowej. Zamiast u nich nadal rośnie będę przepuszczać pieniądze na e-Bay ;)

sobota, 7 lutego 2015

Sidmool Secret Of Red Astaxanthin Concentrate

Od zawsze mam problem z określeniem tonu mojej skóry: jasny czy zimny? Różowy czy żółty? Patrząc na swoje ręce wydaje mi się, że żółty, ale twarz mam ewidentnie różową. I nie mówię o rumieńcach (chyba każdy z nas zna minimum jedną osobę, która ma zawsze zarumienione policzki), tylko o zaróżowieniu całej twarzy.
W moim domu lustro nad umywalką jest ustawione prostopadle do toalety, także idąc na tron jestem przyzwyczajona, że kątem oka widzę w lustrze coś różowego, czyli moją pink, niekoniecznie beauty, twarz. Ale jakiś czas temu wlokąc się do łazienki nad ranem, półprzytomna, prawie dostałam zawału kiedy w lustrze mignęło mi coś jasnego. Ki czort? Podchodzę do lustra i co ja pacze? Jakaś blada twarz! Co się stało? Ano używam od ponad miesiąca serum Sidmool z astaksantyną.


Opis produktu: Astaksantyna to sekret alg żyjących w głębinie oceanu. Naturalny antyoksydant dla mleczno-białej skóry.

Sposób użycia: Po esencji, nałóż odpowiednią ilość wokół oczu i na twarzy i delikatnie wklep.

Astaksantyna (trudne słowo) to naturalny barwnik zwierząt i roślin, nadający im czerwony kolor. Można ją spotkać m.in. w pancerzach krewetek, krabów i homarów, piórach flamingów i mięśniach łososia. Pełni rolę naturalnego filtra UV i jest jednym z najsilniejszych znanych antyoksydantów - szacuje się, że jej działanie antyoksydacyjne w stosunku do większości wolnych rodników jest sześciokrotnie wyższe niż witaminy E i Beta-karotenu! Ponadto astaksantyna przyspiesza odnowę naskórka, ma działanie normalizujące, wzmacnia funkcje ochronne naskórka i ogranicza przeznaskórkową utratę wody, pobudza wytwarzanie kolagenu i elastyny. Stosowana miejscowo potrafi zmniejszyć produkcję melaniny aż o 40%.
Koncentrat Sidmool zawiera aż 98,7% Astaksantyny. Pozostałe 1,3% kosmetyku to pełniący rolę nośnika Butylene Glycol oraz ekstrakty roślinne: bogaty w witaminę C, rozjaśniający i oczyszczający ekstrakt z grejpfruta, przeciwbakteryjne ekstrakty z eukaliptusa i goździków, hamujący produkcję melaniny ekstrakt z Perełkowca wąskolistnego oraz rozjaśniający ekstrakt z owoców Yuzu.
Innymi słowy produkt wydaje się być idealnym dla cery zmagającej się z trądzikiem i przebarwieniami  - czyli mojej :)

Pełen skład: Astaxanthin, Butylene Glycol, Glycerin, Citrus Paradisi (Grapefruit) Fruit Extract, Eucalyptus Globulus Leaf Extract, Eugenia Caryophyllus (Clove) Flower Extract, Sophora Angustifolia Root Extract, Citrus Junos Fruit Extract, Cellulose Gum
Analiza składu: [TUTAJ]


Serum zamknięte jest w plastikowej buteleczce z pompką o pojemności 30ml. Całość zapakowana jest w charakterystyczny dla Sidmool brązowy kartonik, prezentuje się prosto i ładnie. Serum ma postać płynu, więc najpierw wylewam je do zagłębienia dłoni, następnie rozprowadzam na twarz. Na pokrycie całej twarzy wystarczą dwie lub trzy pompki - dwie jeśli chcę nałożyć na serum coś jeszcze, trzy jeśli na nim kończę swój rytuał pielęgnacyjny.

Serum jest dość oleiste, wolno się wchłania i pozostawia lekki film na skórze. Być może inny typ skóry mógłby go używać na dzień, jednak dla mojej tłustej skóry jest to produkt tylko i wyłącznie na noc. Produkt jest idealnym zwieńczeniem zabiegu darsonwalizacji - po Darsonvalu skóra jest lekko przesuszona i chłonie wszystko jak szalona. Po zabiegu serum wchłania się tak dobrze, że spokojnie mogę na nie nałożyć jeszcze inny produkt, np. ślimaczy Sleeping Pack od Baviphat.

Moje serum już się kończy i pompka łapie powietrze - stąd bąbelki

Bezpośrednio po nałożeniu skóra jest nawilżona, gładka i miękka w dotyku. Ostatnimi czasy nie mam problemu z trądzikiem, nawet przed okresem nie pokazują się na mojej twarzy żadne krosty (to aż podejrzane =.=), więc nie wiem jak produkt sprawdziłby się pod kątem łagodzenia stanów zapalnych. Zauważyłam jednak wspomnianą wcześniej wyraźną poprawę w kolorycie skóry. Nie jestem już różowa jak prosiaczek, moja skóra ma bardziej ujednolicony koloryt, twarz nie odcina się już tak wyraźnie od szyi. Nie wiem skąd to zaróżowienie się wzięło, ale cokolwiek je powodowało zostało pokonane przez Sidmool.
Koniec z prosiaczkiem!
Cena: Swój koncentrat kupiłam na e-Bay za 10 funtów (ok. 50zł). Można go również kupić w sklepie Berdever za 110zł.


Plusy:
+ nawilża i wygładza skórę
+ znacząco poprawia koloryt skóry, rozjaśnia
+ dobry, "czysty" skład z tytułową astaksantyną na pierwszym miejscu
+ jak na takie działanie bardzo tani, widząc efekty z czystym sumieniem mogłabym zapłacić trzy razy więcej :P

Minusy:
- tłustawy, dla mojej cery nadaje się tylko na noc
- dość długo się wchłania

Podsumowanie: Jestem bardzo zadowolona z tego produktu, wykańczam właśnie opakowanie i na pewno kupię go ponownie. Myślę, że trafi na listę moich "pewniaków" - produktów, które zawsze mam na stanie żebym mogła do nich wrócić na wypadek gdyby jakiś nowy produkt się nie sprawdził. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego jak ładnie ujednolicił koloryt mojej skóry - jestem pewna, że to właśnie jego zasługa, bo chociaż mam kilka nowych kosmetyków wybielających, to obecnie zużywam stare zaległości - Hada Labo Kwiamizu, Purebess Snail Gel, Baviphat Sleeping Pack - żaden z nich nie jest tak jednoznacznie wybielający. Jedyne co mnie zastanawia to dlaczego różnicę zauważyłam tak nagle - prawdopodobnie dlatego, że kiedy szykuję się rano do pracy jest ciemno i kiedy wracam jest ciemno, a w pracy mam na twarzy makijaż, więc dawno nie miałam okazji przyjrzeć się sobie w naturalnym świetle.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
 
site design by designer blogs