czwartek, 20 lutego 2014

Etude House Sweet Recipe Baby Choux Base #2 Berry Choux

dobry!
Mam dla Was recenzję dość popularnego i bardzo uroczego produktu od Etude House!




Opis produktu: Lekka, puszysta i kremowa baza pod makijaż nawilża skórę od środka i wygładza na zewnątrz. Działa jako baza i primer w jednym, ujednolica koloryt skóry. Zawiera pielęgnujące skórę ekstrakty z mniszka lekarskiego i bawełny. SPF25 PA++.

Produkt był dobrze znany z opakowania w formie uroczego słoiczka ze szpatułką, Etude House zmieniło jednak opakowanie na tubkę. Rozmiar produktu pozostał ten sam - 35g.




Baza Baby Choux jest dostępna w trzech kolorach:
#1 Mint Choux - zielona - wycisza zaczerwienienia.
#2 Berry Choux - różowa - dla jasnej karacji, nadaje skórze zdrowy wygląd.
#3 Peach Choux - brzoskwiniowa - rozjaśnia ciemną karnację.





Próbka, którą testowałam była darmowym prezentem dorzuconym do zakupów na e-Bay, więc nie mogłam wybrać koloru. Gdybym wybrać mogła, różowa byłaby chyba ostatnią po jaką bym sięgnęła, jako że moja twarz jest naturalnie dość różowa. Okazało się jednak, że ta baza sprawdziła się całkiem dobrze :)




Konsystencja produktu jest przyjemna, kremowa i puszysta, zupełnie jak w opisie ;) ma słodki ale bardzo subtelny zapach. Aplikacja jest łatwa, produkt gładko rozprowadza się na skórze. Ponieważ jest to barwiona baza można jej używać samej, bez konieczności nakładania kremu BB/podkładu. Byłam naprawdę zaskoczona jak dobrze moja skóra wygląda z samą bazą. Moja twarz ma bardzo niejednolity koloryt: moja szyja, skronie, i brzeg twarzy (przy uszach) są bardzo jasne, prawie białe, moje policzki są naturalnie zaróżowione z sinymi bliznami potrądzikowymi, moje oczy są wiecznie podkrążone (genetyczne, po tatusiu ;) niezależne od ilości snu). Baza zdołała ujednolicić koloryt mojej skóry i rozjaśnić zsinienia (blizny były wciąż widoczne, ale znacznie jaśniejsze). Przetestowałam bazę z trzema kremami BB:
Jest tylko jedna rzecz, która nie spodobała mi się w tym produkcie - naprawdę podkreśla wszelkie nierówności i suche skórki. Mimo iż używam żelu peelingującego codziennie, tej bazie udało się znaleźć i podkreślić jakieś grudki i skórki na moim czole, fuj :/ Skórki były najbardziej widoczne z EH Precious Mineral BB, najlepiej poradził sobie z nimi (jak zawsze) Tony Moly Dear Me BB.

Cena: od 6 funtów na e-Bay (ok.30zł)

Plusy:
+ skóra jest gładka w dotyku
+ bardzo wydajny - próbka wystarczyła mi na cztery (!) aplikacje
+ dzięki niej makijaż dłużej się utrzymuje
+ wyrównuje koloryt skóry dostatecznie dobrze, więc jeśli nie mamy ochoty nie musimy używać kremu BB/podkładu

Minusy:
- bardzo podkreśla suche skórki, grudki, nierówności

Ogólnie nie lubię mieć dużo na twarzy, ponieważ mam tłustą skórę i boję się, że każda kolejna warstwa produktu przetłuści ją jeszcze bardziej - dlatego nigdy wcześniej nie używałam bazy pod makijaż. Uważałam, że jest mi kompletnie zbędna, ten produkt przekonał mnie jednak że użycie bazy może przynieść wiele korzyści :) Rozważam zakupienie pełnowymiarowej wersji tego produktu i nie mogę się doczekać wypróbowania baz innych firm (zamówiłam już kilka próbek). Jeśli do tej pory nie stosowałaś nigdy bazy pod makijaż - spróbuj, warto! :)



Skład: Water, Caprylyl, methicone, cyclopentasiloxane, ethylhexyl mexthoxycinnamate, titanium dioxide, ethylhexyl salicylate, cyclohexasiloxane, glycerin, dimethicone crosspolymer, butylene glycol dicaprylate/dicaprate, cetyl ethylhexaoate, cilica, cetyl peg/ppg-10/1 dimethicone, ethylhexyl trazone, butylene glycol, caprylyl methicone, sodium chloride, dimethicone/vinyl dimethicone crosspolymer, peg-12 dimethicone, quaterium-18 bentonite, triethoxycaprlylsilxane, gossypium herbaceum (Cotton) extract, taraxacum offinale (Dandelion) Rhizome/root extract, carthamus tinctorius (Safflower) Seed oil, lincolei acid, linolenic acid, salvia hispanica seed oil, ethylhexyl olivate, sodium potassium aluminum silicate, mica, alumina, disodium edta, phenoxyethanol, caprylyl glycol, ethylhexylglycerin 1,2-hexanediol, fragrance, CI 77491, CI 77492

środa, 19 lutego 2014

Skin Food Pineapple Morning Peeling Gel

Witam ^^
Chciałabym Wam przedstawić żel peelingujący od Skin Food. Azjatyckie żele peelingujące różnią się od powszechnie stosowanych w Europie peelignów mechanicznych. Nie zawierają żadnych ziarenek/granulek ścierających, są albo kompletnie gładkie jak Ginvera Marvel Gel albo zawierają celulozę jak ten.




Opis produktu: Ten głęboko oczyszczający żel zawiera celulozę i kwasy AHA z jabłka, które efektywnie złuszczają martwy naskórek i oczyszczają pory z sebum. Ekstrakty z ananasa, aloesu i portulaki czynią skórę czystą i wolną od wyprysków.
Sposób użycia: Po umyciu i osuszeniu, nałożyć na skórę twarzy i masować okrężnymi ruchami, następnie zmyć ciepłą wodą.

Ponieważ żel ten nie zawiera żadnych granulek ścierających, możecie się zastanawiać jak on właściwie działa. Podczas wmasowywania w skórę produkt zaczyna tracić swoją wilgotność i zawarta w nim celuloza zaczyna tworzyć na powierzchni skóry grudki, które są zebranymi ze skóry nieczystościami. Możecie wyobrazić sobie, że Wasza skóra to kartka, nieczystości są ołówkiem, a żel gumką :)



Żel przed wmasowaniem w skórę.
Po wmasowaniu w skórę żel zrolował się wraz z nieczystościami i martwym naskórkiem.
Ponieważ produkt zawiera celulozę możecie pomyśleć, że tak naprawdę nie zbiera on nic z Waszej skóry, tylko roluje się sam z siebie. Wykonałam mały eksperyment żeby to sprawdzić.
Nałożyłam produkt na czysty talerz i zaczęłam masować dłonią w czystej, gumowej rękawiczce.
Po ok. minucie masowania produkt pozostał przy swojej oryginalnej konsystencji - widać celulozę, ale nie zrolował się.
Myślę, że ten eksperyment potwierdza, że żel nie roluje się sam z siebie, tylko w jakiś sposób reaguje z nieczystościami skóry.
Mogę również potwierdzić działanie tego produktu obserwując moją skórę - po każdym użyciu buzia jest rozjaśniona, a pory zmniejszone. Po dwóch tygodniach stosowania mogę też powiedzieć, że moje zaskórniki stały się mniej widoczne, niektóre zniknęły. Trzeba jednak używać produktu regularnie żeby zobaczyć jego wpływ na zaskórniki. Ja zastosowałam na początek kurację uderzeniową żeby pozbyć się zaskórników i używałam go dwa razy dziennie.

Tak właściwie to mam tą tubkę od maja zeszłego roku, jednak musiałam przestać go używać ponieważ odstawiłam przeciwtrądzikowe antybiotyki, a trądzik uderzył ze zdwojoną siłą. Wysyp, którego doświadczyłam był najgorszym jakiego do tej pory doświadczyłam i zajęło mi ponad miesiąc żeby przestać wyglądać jak zmutowany pomidor. Później pewnie o tym żelu zapomniałam i dopiero nie dawno do niego wróciłam. Zanim przestałam do używać, stosowałam do ok. dwa tygodnie, teraz mija trzeci tydzień kiedy używam go znowu i jestem w połowie tubki, także jest on znacznie bardziej wydajny niż
Ginvera Marvel Gel.

Cena: 6-8 funtów na e-Bay (30-40zł)

Plusy:
+ przyjemny, świeży zapachy
+ zmniejsza pory
+ pomaga w walce z zaskórnikami
+ wystarczająco delikatny do codziennego użycia
+ wydajny i stosunkowo niedrogi

Minusy:
- ponieważ jest dość delikatny usunięcie niektórych suchych skórek może potrwać kilka użyć

Ogólnie lubię ten produkt i kupiłabym go ponownie, gdyby nie to, że chciałabym przetestować kilka podobnych produktów innych marek ;) Jeśli nigdy wcześniej nie używałaś/używałeś tego typu produktu, to zdecydowanie warto go wypróbować :)

Uwaga: Jeśli masz cerę trądzikową możesz doświadczyć niewielkiego wysypu po jakimś czasie stosowania tego produktu. Myślę, że to nieczystości, które utknęły gdzieś głębiej w skórze wychodzą na wierzch pod wpływem regularnego peelingu. Po tygodniu używania dwa razy dziennie troszkę mnie wysypało, zaprzestałam użytku na kilka dni, aż wypryski się podgoiły i powróciłam do stosowania żelu, ale już tylko raz w tygodniu. Moja skóra ma się świetnie! Blizny trochę się rozjaśniły, podskórne grudki zostały wygładzone. Jeśli więc w czasie stosowania tego produktu doświadczysz wysypu, nie poddawaj się ;)


Ingredients: Water, Cellulose, Butylene Glycol, Alcohol, Panthenol, PPG-26-Buteth-26, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Carbomer, Triethanol amine, Allantoin, Ananas sativus, Pyrus malus, Portulaca Oleracea Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Lactic Acid, Citric Acid, Milk Acid, Tartaric acid, Glycolic Acid, Disodium EDTA, Propylparaben, Methylparaben, CI 19140, Parfum

wtorek, 18 lutego 2014

Etude House Moistfull Collagen Cream & Moistfull Enriched Collagen Cream

Podwójna recenzja :)


Moistfull Collagen Cream


Opis produktu: Nawilżający i wygładzający krem poprawiający wygląd i elastyczność skóry, zawiera skoncentrowany ekstrakt z baobabu i kolagen.

Pełnowymiarowy produkt to słoiczek po pojemności 50ml, ja testowałam próbkę o pojemności 1ml.





Produkt jest białawym kremem o żelowej konsystencji o przyjemnym świeżym zapachu, troszkę cytrusowym, troszkę kwiatowym. Nie jest tłusty, treściwy ale też nie za ciężki. Wchłania się dość szybko i zaraz po użyciu można poczuć jak wspaniale skóra jest nawilżona. Mam tłustą cerę, której zdarza się być przesuszoną w niektórych miejscach, więc szukam jakiegoś dobrze nawilżającego kremu na noc, najlepiej przeciwzmarszczkowego. Testowałam ten krem wieczorem i muszę przyznać, że doskonale spełnia moje wymagania dotyczące kremu na noc. Rano moja twarz była dobrze nawilżona, nie przetłuściła się mocno, skóra była przyjemnie gładka w dotyku. Poziom nawilżenia był idealny, gdyby krem był za ciężki spowodowałby wysyp "diod" jak Nutriful Shea Butter Cream.



Cena: ok. 10 funtów na e-Bay (ok. 50zł)

Plusy:
+ szybko się wchłania
+ bardzo dobrze nawilża
+ nie obciąża skóry

Minusy:
- buzia się po nim świeci

Próbka wystarczyła mi na dwa użycia, więc nie wypowiem się na temat uelastycznienia skóry. Ale jestem bardzo zadowolona z poziomu nawilżenia jaki oferuje - nawilżający, ale nie tłusty. Rozważam kupno pełnowymiarowego produktu jako krem na noc, najpierw jednak chcę przetestować kilka innych produktów, żeby upewnić się że znalazłam idealny produkt. Myślę, że ten krem mógłby sprawdzić się przy wszystkich typach cery - dla bardziej suchej skóry jako krem uniwersalny, do cery mieszanej/tłustej jako krem na noc.


Skład: Hydrolyzed Collagen, Water, Butylene Glycol, Cyclopentasiloxane, Adansonia Digitata Fruit Extract, Glycerin, 
Cyclohexasiloxane, Glyceryl Polymethacrylate, Hydrogenated Lecithin, Cetearyl Alcohol, Hydrolyzed Adansonia Digitata Extract, 
Betaine, Cetyl Ethylhexanoate, Glyceryl Stearate, Hydrogenated Polyisobutene, Stearic Acid, PCA Dimethicone, Dimethiconol, 
Cyclomethicone, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Silica, Dimethicone, Polyethylene, Sodium Polyacrylate, 
Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Hydrogenated Polydecene, PEG/PPG-20/15 Dimethicone, Phenyl Methicone, Ethylhexylglycerin, 
 PPG-5-Laureth-5, Carbomer, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Fragrance, Yellow 5 (CI 19140), Red 33 (CI 17200).
                          


Moistfull Collagen Enriched Cream



Opis produktu: Produkt o kremowej konsystencji, zapewniający ulgę dla suchej, szorstkiej i tracącej elastyczność skóry dzięki bogatym składnikom nawilżającym i odżywczym, takim jak kolagen i olej z nasion baobabu.

Pełnowymiarowy produkt to słoiczek o pojemności 50ml, testowałam próbkę 1ml, która wystarczyła na dwie aplikacje.




Jak sugeruje nam nazwa, ten produkt ma bogatszą konsystencję od swojego żelowego brata - dość gęsty krem. Zapach jest bardzo podobny. Wchłania się całkiem dobrze, ale buzia się po nim świeci. Tak samo jak z poprzednią próbką - testowałam go na noc. Rano moja skóra była dobrze nawilżona i miękka. Ponieważ ten krem był troszkę cięższy obawiałam się wyprysków następnego dnia, jednak nic takiego się nie stało :)

Cena: ok. 10 funtów na e-Bay (ok. 50-55zł).

Plusy i Minusy będą takie same jak w żelowej wersji Collagen Cream.
Myślę jednak, że musiałabym uważać z tym kremem, jako że jest cięższy, mogłoby mnie wysypać po kilku użyciach. Zgodnie z opisem produktu polecałabym go osobom o suchej cerze.

niedziela, 16 lutego 2014

W poszukiwaniu ideału: Etude House Precious Mineral Bright Fit BB Cream

Dzień dobry!
Kolejny test kremu BB :)




Opis produktu:
- Avocuta* - kontroluje wydzielanie sebum.

- Naturalny Puder Antyoksydacyjny - czyni skórę przejrzystą i jasną, zapobiega odbarwieniom spowodowanym utlenianiem.
- Ekstrakt z perły 16.5% - wspaniale wybiela i nawilża skórę, perłowy składnik zapobiega akumulacji melaniny czyniąc skórę jaśniejszą i bardziej przejrzystą.
- Kompleks ekstraktu z wodorostów - zawiera liczne substancje odżywcze i minerały, głęboko nawilża skórę czyniąc ją nawilżoną, gładką i wyglądającą zdrowo.

*Avocuta - jest opatentowanym składnikiem aktywnym pozyskiwanym z z awokado, zwalczającym nadmierną produkcję sebum na skórze i skalpie.






Pełnowymiarowy produkt to tubka z popmką o pojemności 60g, ja testowałam tylko próbki. Produkt jest dostępny w czterech odcieniach: NO2 Light Beige, W13 Natural Beige, W24 Honey Beige i W15 Sand Beige. Moja próbki to W13, naturalny beż. Produkt posiada filtr SPF30 PA++.







Precious Mineral jest dość rzadki, nakładałam pędzlem i palcami, używając podobnej ilości jak na zdjęciu - z powodu rzadkiej konsystencji musiałam użyć troszkę więcej niż w przypadku gęstszych BB. Jedna próbka wystarcza na dwa-trzy użycia (czyt. jedna saszetka wystarczyła na dwa, druga na trzy - przy użyciu palców mniej produktu się marnuje). Produkt ma bardzo delikatny zapach, ledwo wyczuwalny. Krycie jest zadowalające - niektóre blizny trądzikowe nadal pozostały widoczne (nauczyłam się z tym żyć dawno temu ;)), ale wszelkie zaczerwienienia były wyciszone. Rozjaśnienie i typowy dla BB "efekt glow" są idealne - skóra wygląda świeżo, ale nie świeci się zbyt mocno (matowiłam pudrem tylko nos). Buzia zaczęła się przetłuszczać po ok. 3 godzinach, czyli standardowo. ALE! Po małej poprawce bibułką matującą krem BB wydawał się nietknięty na twarzy. Krem nie zważył się, nie zrolował w zmarszczkach, nie starł. Skóra była gładka i jednolita. Podczas pisania tej recenzji mam go na twarzy już 12 godzin - jedyne czego mi trzeba to kolejnego użycia bibułki matującej i mogłabym spokojne wyjść z domu - jestem mega pozytywnie zaskoczona, bo zazwyczaj po całym dniu w pracy, jeśli chcę wyjść wieczorem muszę zmyć makijaż i zrobić go kompletnie od nowa.

Cena: ok. 9 funtów na e-Bay (ok. 50zł).

Plusy:
+ pięknie ujednolica kolory cery
+ wygląda naturalnie
+ nie roluje się w zmarszczkach
+ trzyma się na buzi cały dzień

Minusy:

- dość rzadki, przez co mniej wydajny od niektórych gęstszych BB.

Podsumowując - ten kremik był naprawdę przyjemną niespodzianką. Podchodziłam do niego dość sceptycznie z powodu rzadkiej konsystencji - inne rzadkie BB jakie testowałam do tej pory po kilku godzinach po prostu znikały z mojej twarzy. Ten jednak został na miejscu i wyglądał dobrze cały dzień! <3 Ląduje na mojej liście pełnowymiarowców do kupienia :)


Ingredients: Water, Pearl Extract, titanium Dioxide, Dipropylene Glycol, Cyclopentasiloxane, Phenyl Trimethicone, Hydrogenated Polydecene, Butylene Glycol Dicapraylate/ Dicaprate, Butylene Glycol, Ethylhexyl Olivate, Arbutin, Cetyl PEG/PPg-10/ 1 Dimethicone, Sodium Hyaluronate, Polyglyceryl-4 Isostearate, Hydrogenate Vegetable Oil, Sorbian Isostearate, Hexyl Laurate, Disteardimonium Hectorite, Beeswax, Sorbitan Olivate, Dimethicone, Calcium Stearate, Triethoxycaprylylsilane, Silica, Hydrogen Dimethicone, Butyl Avocadate, Trimethysiloxysilicate, Dimethicone/ Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Adensine, Tocopheryl Actate, Propylene Carbonate, Mica, Alumina, Manganese Dioxide, Lauroyl Lysine, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Pearl Powder, Codium Tomentosium Extract, Ecklonia Cava Extract, Gelidum Cartilagineum Extract, Hizikia Fusion Forme Extract, Disodium EDTA, Caprylyl Glycol, Ethylhexylglycerin, 1,2- Hexandiol, Phenoxyethanol, Fragrance, CI 77491, CI 77492, CI 77499

sobota, 15 lutego 2014

Czy Ginvera Marvel Gel naprawdę działa?

Aby nadać naszej skórze gładkość i świeży wygląd powinniśmy regularnie pomagać jej w regeneracji poprzez usuwanie martwych komórek naskórka. Jednak jeśli masz cerę trądzikową - tak jak ja - powinnaś/powinieneś być bardzo ostrożny podczas użycia tradycyjnych mechanicznych peelingów, lub przy ostrzejszych zmianach trądzikowych - kompletnie ich unikać. Podczas peelingu mechanicznego możemy uszkodzić (otworzyć) zmiany trądzikowe i roznieść bakterie z nich na całą twarz, powodując nowe wypryski. Dobrym rozwiązaniem dla cery trądzikowej są peelingi enzymatyczne - używa się ich jak maseczki, rozprowadza warstewkę na twarzy i zostawia na 10-15 minut, podczas których peeling delikatnie rozpuszcza martwe komórki naskórka, następnie zmywamy ciepłą wodą. Niestety peelingi enzymatyczne są bardzo delikatne - kiedy moja skóra mocno się łuszczyła (np. po wysuszającym kremie przeciw trądzikowym) sam peeling enzymatyczny nie dawał sobie rady. Skoro więc dwa najbardziej popularne rodzaje peelingów mi nie odpowiadały, musiałam poszukać innego rozwiązania. I tak oto natknęłam się na Ginvera Marvel Gel. Zużyłam już dwie tubki tego produktu zanim w końcu zebrałam się do recenzji ;)





Opis produktu: (umieszczony na tyle tubki)
10 dobrodziejstw Marvel Gel:
1) Łatwo i bezboleśnie usuwa zaskórniki w jednym kroku.
2) Usuwa warstwę martwego naskórka odsłaniając miękką i jaśniejszą skórę.
3) Usuwa nadmiar sebum i kontroluje jego wydzielanie, czyniąc cerę matową na cały dzień.
4) Rozjaśnia i wyrównuje koloryt skóry. Pomaga rozjaśnić pigmentację i blizny trądzikowe.
5) Zmniejsza pory czyniąc skórę gładszą.
6) Głęboko oczyszcza pory i pomaga zapobiegać wypryskom.
7) Pomaga usunąć "oil seeds" (ziarna oleju? Przyznam, że nie wiem o co chodzi w tym punkcie, pewnie o oczyszczanie z sebum).
8) Wygładza szorstką i szarawą skórę, dzięki czemu makijaż rozprowadza się i wygląda lepiej.
9) Stymuluje metabolizm skóry, dzięki czemu wygląda ona bardziej młodo i elastycznie.
10) Pomaga skórze szybciej i lepiej wchłaniać produkty pielęgnacyjne.

Całkiem sporo tych obietnic, prawda?




Produkt to gładki, zielonkawy żel, zapakowany w tubkę o pojemności 200ml. Ma bardzo delikatny zapach, ledwie wyczuwalny.
Sposób użycia może wydać się nietypowy: rozprowadzamy produkt na suchej skórze i zaczynamy masować okrężnymi ruchami. Żel ma dość wodnistą konsystencję, więc rozprowadza się po skórze bardzo łatwo. Podczas masażu żel zaczyna rolować się w grudki, będące zlepkiem nieczystości, sebum i martwego naskórka. Kiedy żel kompletnie się zroluje (utraci swoją wodnistą konsystencję) możemy go zmyć ciepłą wodą.



Mam dość gładkie ręce, peelingowane regularnie, więc aby pokazać Wam grudki musiałam wcześniej posmarować dłoń podkładem.
Wiem, że wiele osób podejrzliwie patrzy na proces oczyszczania poprzez rolowanie żelu i myśli, że żel roluje się po prostu sam z siebie. Sama miałam pewne wątpliwości na początku, wykonałam więc mały eksperyment.


Nałożyłam odrobinę żelu na czysty talerz...

...i zaczęłam "masować" dłonią w czystej, gumowej rękawiczce.
Jak widzicie żel nie zrolował się na talerzu. Pocierałam go około minuty, pozostał jednak gładki. A więc definitywnie produkt nie roluje się sam z siebie.

A jak odczułam jego dobroczynność na skórze?
Bezpośrednio po użyciu skóra jest rozjaśniona i gładsza. Na początku jakoś nie mogłam zebrać się do regularnego użytkowania, więc efekt nie był jakiś spektakularny. Kiedy jednak w końcu zebrałam się do codziennego użycia efekty były naprawdę zadowalające - pory były zmniejszone, zaskórniki również się zmniejszyły i stały mniej widoczne, niektóre kompletnie zniknęły, cera miała bardziej jednolity kolory. Bosko <3 Używałam żelu tylko rano, ponieważ chciałam żeby skupił się na usuwaniu sebum, nie makijażu, jakby to miało miejsce gdybym używała go wieczorem. Niestety mimo, że używałam go tylko raz dziennie, tubka wystarczyła na ok. dwa tygodnie. Gdybym mogła po protu pójść do sklepu i kupić kolejną tubkę, pewnie zbytnio mnie by to nie martwiło, niestety za każdym razem muszę czekać około dwóch tygodni na przesyłkę z e-Bay, co oznacza że musiałabym kupować przynajmniej dwie tubki na raz żeby zapewnić sobie ciągłość użycia.

Cena: 9-11 funtów na e-Bay (ok. 50zł).

Plusy:
+ rozjaśnia skórę
+ usuwa zaskórniki
+ zmniejsza pory
+ wyrównuje koloryt cery

Minusy:
- mało wydajny, a co za tym idzie dość drogi

Ogólnie bardzo lubię ten produkt i z ręką na sercu mogę polecić go każdemu, jako produkt warty wypróbowania :) Niestety ponieważ kończy się tak szybko, postanowiłam wypróbować podobne produkty innych marek, żeby znaleźć coś co będzie działało podobnie, ale będzie bardziej wydajne. Jeśli nie znajdę nic zadowalającego powrócę do Ginvery i zacznę kupować żel masowo ;)


Skład: Deionized Water, Cyclomethicone and Dimethiconol, Carbomer, Panax Ginseng Root Extract, Lycium Barbarum Fruit Extract, Angelica Archangelica Root Extract, Oldenlandia Diffusa Extract, Natto Gum, Camellia Sinensis Leaf Extract, Citrus Grandis (Grapefruit) Fruit Extract, Ginkgo Biloba Nut Extract, Ampelopsis Japonica Root Extract, Tribulus Terrestris Fruit Extract, Perilla Frutescens Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Royal Jelly Powder, Fragrance, Imidazolidinyl Urea, Menthol, CI 19140 & CI 42090, CI 19140.

piątek, 14 lutego 2014

Missha Complexion Coordinating BB/CC Cream

Dobry wieczór wszystkim i Szczęśliwych Walentynek! <3
Kolejna darmówka do zrecenzowania :)





Opis produktu: Dopasowujący się do skóry krem BB z filtrem SPF43/PA+++ nadaje skórze świeży i jeszcze bardziej naturalny wygląd. Odcień No.1 Pure Complexion to rozjaśniający biały krem, który dopasowuje się do naturalnego odcienia skóry nadając jej przejrzysty i promienny wygląd.






Produkt występuje w dwóch rozmiarach - tubka 20ml lub 50ml okrągły pojemniczek z aplikatorem. Opakowanie jest prawie całkowicie zabudowane, tylko z niewielkim otworem na górze. Kiedy przekręcimy górą część pojemniczka z otworu wydobędzie się niewielka ilość produktu. Strasznie podoba mi się taki pomysł na aplikację, musi być wygodny w użyciu z pędzlem :) niestety nie miałam okazji go wypróbować osobiście, ponieważ używałam tylko próbki.
Produkt dostępny jest w dwóch odcieniach: No.1 Pure Complexion (biało-złote opakowanie, krem jest biały) i No. 2 Flawless Complexion (czrno-złote opakowanie, krem jest beżowy). Jak łatwo zgadnąć ze zdjęć tetowałam No. 1 :)

Krem w oficjalnej nazwie ma tylko "BB" jednak na stronie Misshy jest opisany jako BB i CC w jednym. Jest to jeden z tych produktów, które zmieniają kolor w trakcie aplikacji, jak Lioele Dollish Veil Vita czy Tony Moly Live Aura CC. Mimo iż nazwany jest "complexion coordinating" (dopasowującym się do skóry), to nie ma tu żadnej magii, która nadawałaby mu kolor skóry użytkownika. Po prostu zawiera kapsułki z barwnikiem, które pękają kiedy wcieramy produkt w skórę, uwalniając kolor do kremu.







Kiedy krem jest jednolicie rozprowadzony i wszystkie kapsułki pękną, ma jasnobeżowy kolor o różowym odcieniu.


Na teksturowanym papierze wszystkie kapsułki pękły parktycznie w tym samym czasie, przez co krem wygląda na ciemniejszy niż na skórze.

Według mnie temu kremikowi jest znacznie bliżej do kremu CC niż BB. Nadaje skórze piękny blask - moja buzia wyglądała bardzo świeżo i promiennie po aplikacji. Niestety jednak efekt błyszczenia się był dla mnie za mocny, mam tłustą cerę, która szybko zmieniłaby ten świeży blask w tłustawy połysk, poza tym w Europie wciąż na topie jest jednak matowa cera, czułabym się więc nieswojo wychodząc z domu z tym kremem na twarzy. Poza blaskiem krem ma niewiele do zaoferowania -  krycie jest bardzo słabiutkie, ledwo przykrywa zaskórniki. No i niestety po ok. 4h po prostu znika z twarzy, jakby wyparował 0o Ślad po nim zostaje tylko na suchych skórkach, na których się osadził, co nie wygląda za dobrze.

Cena: ok. £8 (ok. 40zł) za 20ml lub £15-17 (55-80zł) za 50ml na e-Bay.

Zalety:
+ mocno rozświetla, sprawia że skóra wygląda świeżo
+ bardzo sympatyczny aplikator w wersji 50ml

Minusy:
- bardzo słabe krycie (ale dla niektórych może to być zaletą)
- po jakimś czasie po prostu znika z twarzy
- podkreśla suche skórki, roluje się w zmarszczkach

Myślę, że ten krem mógłby spodobać się osobom, które nie potrzebują mocnego krycia i lubią mocny efekt "glow". Tylko zaleciłabym używanie go z bazą, żeby tak nie znikał z twarzy :) Niestety dla mnie ten produkt odpada, jak już pisałam wcześniej w recenzji Aury, kremy CC po prostu nie są dla mnie.


Ingredients: Nelumbo Nucifera Flower Water, Cyclopentasiloxane, Titanium Dioxide (CI 77891), Ethylhexyl Methoxycinnamate, Phenyl Trimethicone, Ethylhexyl Salicylate, Zinc Oxide (CI 77947), Glycerin, Cyclohexasiloxane, Niacinamide, Dicaprylyl Carbonate, Lauryl PEG-9 Polydimethylsiloxyethyl Dimethicone, Methylpropanediol, Butylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Sodium Chloride, Punica Granatum Extract, Sansevieria Leaf Extract, Opuntia Ficus-Indica Flower Extract, Nelumbo Nucifera Flower Extract, Jasmine Flower/Leaf Extract, Lilium Candidum Bulb Extract, Iris Versicolor (Blue Flag) Extract, Nymphaea Alba Flower Extract, Leontopodium Alpinum Flower/Leaf Extract, Rose Extract, Freesia Refracta Extract, Narcissus Pseudo-Narcissus (Daffodil) Flower Extract, Melissa Officinalis Leaf Extract, Malva Sylvestris (Mallow) Extract, Achillea Milleforium Extract, Alchemilla Vulgaris Extract, Cowslip Extract, Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract, Veronica Officinalis Extract, Sorbitan Isostearate, Pentylene Glycol, Methyl Methacrylate Crosspolymer, Disteardimonium Hectorite, Tribehenin, Dimethicone, Isoamyl P-Methoxycinnamate, PEG-10 Dimethicone, Glyceryl Tribehenate/Isostearate/Eicosandioate, Aluminum Hydroxide, Dimethicone Crosspolymer, Stearic Acid, Polyester-1, Triethoxycaprylylsilane, Silica Dimethyl Silylate, Water, Adenosine, Ethylhexyl Glycerin, Butylene Glycol, Ethylhexyl Palmitate, Dipropylene Glycol, Sodium Palmitoyl Proline, Caprylyl Glycol, 1,2-Hexandiol, Polysorbate 20, Sodium Hyaluronate, Hexylene Glycol, Palmitoyl Oligopeptide, Palmitoyl Tetrapeptide-7, Carbomar, Disodium EDTA, Phenoxy Ethanol, Perfume, Mica, Iron Oxides

czwartek, 13 lutego 2014

Etude House Nutrifull Shea Butter Cream

Hej wszystkim :)
Ostatnio zrobiłam kilka zamówień z e-Bay, także mam mnóstwo próbek do przetestowania. Zaczniemy od kremu Etude House :)



Opis producenta: zdrowa skóra za sprawą zawartości ponad 50% składników nawilżających, oferując ochronę dla skóry suchej i osłabionej. Nie zawiera parabenów, oleju mineralnego ani sztucznych barwników.
Uwaga: krem powinien być przechowywany w temperaturze pokojowej - za sprawą właściwości naturalnego masła Shea, przy chłodniejszych temperaturach mogą pojawić się w nim grudki.

Pełnowymiarowy produkt to słoiczek o pojemności 60ml, ja testowałam próbkę 1ml.




Mam cerę tłustą/mieszaną i trądzikową, której od czasu do czasu zdarza się być odwodnioną i napiętą, szczególnie wokół oczu, na skroniach i na czole. Używam lekkich, najlepiej matujących kremów na dzień, na noc zaś szukam czegoś bardziej nawilżającego. Dwa razy w tygodniu robię delikatny peeling, po czym zostawiam na noc nawilżającą maseczkę. Ponieważ wydawało mi się, że ten krem będzie dość ciężki, zastosowałam go po peelingu, zamiast maseczki. Oto jak się sprawdził.


Krem ma świetny, świeży, troszkę mydlany zapach. Konsystencja jest gęsta i lekko tłustawa, kojarzy mi się z klasycznym kremem Nivea lub Dove. Buzia dość mocno świeciła się po aplikacji, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio, ponieważ użyłam go jako kremu na noc - tak długo jak nie przyklejam się do poduszki jest ok ;) Z powodu gęstości kremu próbka wystarczyła mi tylko na jedno użycie obfite użycie na twarzy i szyi. Rano moja twarz była troszkę przetłuszczona, co jest normalne przy mojej tłustej/mieszanej cerze. Byłoby ok, gdyby nie to, że w okolicach nosa i brody wyskoczyło mi kilka "niespodzianek" - oznacza to, że krem był za ciężki dla mojej skóry.

Cena produktu pełnowymiarowego: ok. £13 (50-60zł) na e-Bay.

Plusy:
+ ładny zapach
+ bardzo odżywczy
+ pozostawia skórę miękką

Minusy:
- niezbyt wydajny
- skóra mocno się po nim błyszczy
- za ciężki dla mojej cery

Produkt sam w sobie nie jest zły, po prostu kompletnie nie nadaje się dla cery tłustej. Z racji swojej tłustości pewnie sprawdziłby się dobrze u kogoś z suchą cerą. Mam jeszcze jedną próbkę tego produktu, jeśli ktoś chce to z chęcią odstąpię, jestem ciekawa jak sprawdziłby się na innym rodzaju cery :)


Ingredients: WATER, GLYCERIN, CYCLOPENTASILOXANE, CYCLOHEXASILOXANE, CETYL ETHYLHEXANOATE, SQUALANE, BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER EXTRACT, DICAPRYLYL CARBONATE, DISTREADIMONIUM HECTORITE, CETYL PEG/PPG-10/1 DIMETHICONE, BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER, HELIANTUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED WAX, LIMNANTHES ALBA (MEADOWFOAM) SEED OIL, PEG-10 DIMETHICONE, RUBUS CHAMAEMORUS SEED EXTRACT, SALVIA HISPANICA SEED EXTRACTLAURYL PEG-9 POLYDMETHYLSILOXYETHYL DIMETHICONE, SODIUM CHLORIDE, ETHYLHEXYLGLYCERIN, PENTHYLENE GLYCOL, POLYSILICONE-11, DISODIUM EDTA, PHENOXYETHANOL, FRAGNANCE                                                  
 

The Face Shop Mango Seed Cleansing Butter

Dzień dobry :)
Dzisiaj mój pierwszy kosmetyk z Face Shop - darmowa próbka, którą otrzymałam jakiś czas temu.



Opis producenta: łagodne masło, które usuwa wszelkie zanieczyszczenia skóry i makijaż. Zawiera naturalne nasiona mango czyniąc skórę po oczyszeniu gładką i rozjaśnioną.
Sposób użycia: nałożyć umiarkowaną ilość i rozprowadzić po twarzy, przetrzeć chusteczką, a następnie zmyć pianką do twarzy.

Pełnowymiarowy produkt to słoiczek o pojemności 200ml, ja testowałam próbkę o pojemności 2ml.





Przede wszystkim produkt ma absolutnie cudowny zapach mango :) przywodzi mi na myśl serię mango z The Body Shop, ale myślę że pachnie jeszcze śliczniej :)
Masełko, jak sama nazwa wskazuje, ma bardzo gęstą, kremową konsystencję i lekko żółtawy kolor.




Rozprowadza się na twarzy początkowo z lekkim oporem, po chwili jednak rozgrzewa się temperaturą ciała i aplikacja idzie gładziutko. Sposób aplikacji przypomina trochę maseczki typu leave-on. Postanowiłam wypróbować produkt w inny sposób niż zalecany przez producenta - nie używałam chusteczki, po prostu zmyłam produkt wodą. Pozostawił jednak tłustawą warstewkę na skórze, także użycie pianki jest jednak konieczne. Myślę, że produkt ten przypadł by do gustu fankom olejowania, mnie osobiście takie dwustopniowe mycie irytuje, wolałabym po prostu umyć twarz jednym produktem i mieć spokój :P Dwustopniowość jednak wynagrodziło mi działanie kosmetyku - pozostawił twarz tak cudownie miękką i gładką w dotyku, że aż bałam się później użyć toniku żeby nie zepsuć tego efektu xD

Cena pełnowymiarowego produktu: ok. £10 (ok. 50zł) na e-Bay.

Plusy:
+ piękny zapach
+ łagodne oczyszczanie
+ pozostawia skórę cudownie miękką i gładką

Minusy:
- dwustopniowe oczyszczanie, trzeba po nim użyć pianki lub żelu

Ogólnie spodobał mi się ten produkt i zaczęłam troszkę szperać. Próbując znaleźć cenę pełnowymiarowego produktu trafiłam na całą serię Mango Seed. Nie ma żadnej aukcji, która pokazywałaby samo masełko, ale są aukcje pokazujące serię oczyszczającą lub pełną serię i po wejściu w taką aukcję możemy z rozwijanego menu wybrać masełko (nie ma konieczności kupowania całego zestawu). Seria oczyszczająca zawiera oprócz masełka: piankę, pieniący się olejek, dwufazowy płyn do demakijażu oczu i ust, chusteczki. Reszta serii to także tonik, lotion, krem, scrub do ust, esencję, krem pod oczy... masa masa produktów! Ogólnie seria polecana jest do każdego typu cery. Seria Mango ma również siostrę - serię Chia Seed, oferującą produkty "zatrzymujące wodę" oraz produkty kontrolujące wydzielanie sebum. Jeśli uda mi się znaleźć gdzieś próbki na pewno się skuszę :) Polecam!

środa, 12 lutego 2014

Na co uważać kupując azjatyckie kosmetyki przez e-Bay?

Witam serdecznie,
dzisiaj swego rodzaju kontynuacja postu Gdzie kupować azjatyckie kosmetyki? 
Bazując na własnych doświadczeniach spróbuję powiedzieć Wam, na co zwracać uwagę jeśli zdecydujecie się na azjatyckie zakupy na e-Bay :)

Kraj pochodzenia
Większość znanych i lubianych kosmetyków azjatyckich pochodzi z Korei. Jeśli jesteś zainteresowany/a jakimś konkretnym produktem, warto sprawdzić z jakiego kraju on pochodzi, a następnie poszukując go na e-Bay kupować od sprzedawców z tego kraju. Jasne, że to nie daje nam 100% pewności co oryginalności kosmetyku, wydaje mi się jednak, że kupując koreański produkt z Chin ryzyko podróbki jest znacznie większe.


Kiedyś szukając jakiegoś produktu u jednego sprzedawcy był znacznie tańszy niż u innych. Chwilę później zorientowałam się, że sprzedawca ten jest z Hong Kongu, zaczęłam więc zastanawiać się: dlaczego chiński sprzedawca sprzedaje koreański produkt taniej?


Feedback
Czyli opinie i oceny klientów. Po kliknięciu na nick sprzedawcy wyświetlą nam się dodatkowe informacje na temat sprzedawcy, takie jak: skąd jest, jak długo jest członkiem e-Bay oraz statystyki feedback'u.


 Po kliknięciu na "See all feedback" możemy przeczytać komentarze użytkowników. Z reguły pozytywnych komentarzy jest znacznie więcej, dlatego ja zawsze skupiam się na przejrzeniu negatywnych, szczególnie z najbliższego okresu czasu.



Warto zagłębić się w treść komentarzy, ponieważ komentujący popełniają czasem błędy i np. wystawiają pozytywny komentarz jako negatyw, lub oceniają produkt sam w sobie, zamiast ocenić usługi sprzedawcy czy zgodności z opisem. Uważam, że w przypadku np. kosmetyków ocenianie ich działania/jakości jest nie fair, jako że to nie sprzedawca je produkuje. Możemy za to, a wręcz powinniśmy oceniać sposób i jakość pakowania przesyłki, datę nadania, zgodność produktu z opisem etc.





Koszt przesyłki
Znakomita większość koreańskich sprzedawców oferuje nam darmową przesyłkę za serwis ekonomiczny (z mojego doświadczenia wynika, że ekonomiczna przesyłka zajmuje ok. 3-4 tygodnie), $2.50 za przesyłkę standardową (ok. tydzień lub dwa czekania + możliwość śledzenia przesyłki) oraz express (kurier, do tygodnia czasu), kosztujący z reguły $20-$30. Warto jednak sprawdzić koszt przesyłki kilku rzeczy równocześnie, ja np. zawsze kupuję kilka produktów na raz, żeby warto było czekać te dwa tygodnie ;)



Uwaga: kiedyś u pewnego sprzedawcy, zauważyłam ten sam produkt, wystawiony w dwóch różnych cenach. Różnica polegała na tym, że ten który miał niższą cenę, w koszcie przesyłki miał... $100 dolarów 0o co dziwne, na początkowej stronie wyświetlającej wszystkie produkty pokazane było "free postage", dopiero po wejściu w tą konkretną aukcję można byłą zobaczyć cenę tej przesyłki. Wydaje mi się, że był to jakiś błąd (nie ma już tej aukcji), od tamtej pory jednak zawsze dokładnie sprawdzam cenę przesyłki.


Gratisy
Rzecz ostatnia na liście rzeczy do sprawdzenia, nie jakaś specjalnie ważna, ale skoro możemy dostać coś za darmo to dlaczego nie? ;) Większość sprzedawców dorzuca jakieś darmowe próbki do zakupów, jednak nie wszyscy. Kiedyś zrobiłam dość spore zakupy u jednego sprzedawcy (pięć pełnowymiarowych produktów) i cieszyłam się na myśl o ilości próbek jakie dostanę (z reguły im więcej zamawiamy, tym więcej gratisów dostajemy), tymczasem nie dostałam ani jednej :( uczciwie z resztą, bo sprzedawca nie obiecywał nigdzie w opisie aukcji żadnych próbek, więc w sumie mój błąd, że ich oczekiwałam. Od tamtej pory jeśli zamawiam u jakiegoś nowego sprzedawcy, zawsze sprawdzam czy oferuje próbki.




Ilość próbek otrzymana od sprzedawcy f2plus1 za zakup trzech pełnowymiarowych produktów.

Ilość próbek otrzymana od sprzedawcy Sing-Sing-Girl za zakup jednego pełnowymiarowego produktu i trzech próbek (w zestawach po 3szt.)

To by było na tyle, jeśli coś jeszcze przyjdzie mi do głowy będę uzupełniać post. Jeśli macie jakieś pytania z chęcią na nie odpowiem :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
 
site design by designer blogs