wtorek, 24 maja 2016

Pryszczate kroniki: Jestę wężę, czyli 8 tygodni z Izotekiem/Roaccutane

Witam Was w moim drugim poście o terapii izotretynoiną. Lek zaczęłam przyjmować w kwietniu obecnie jestem w ósmym tygodniu leczenia. O początkach terapii możecie przeczytać [TUTAJ].

Zmiany na skórze
Moja niegdyś tłusta cera, obecnie jest cerą suchą. Pory są zwężone, cera wygląda ładnie i gładko, chociaż cały czas jestem lekko zaczerwieniona na twarzy. Skórę zrzucam tak skutecznie, że nie jeden wąż by pozazdrościł.


Odkryłam również, że muszę bardziej uważać na produkty oczyszczające. Do tej pory używałam The Body Shop Nutriganics Foaming Face Wash - pianki, która wcześniej wydawała mi się bardzo delikatna. Zrobiłam sobie od niej jakąś dwu tygodniową przerwę, w czasie której eksperymentowałam z mleczkiem oczyszczającym - kiedy postanowiłam do niej wrócić skóra zareagowała zaczerwienieniem i szczypaniem. Produkt nie zawiera substancji zapachowych ani parabenów, winowajcą jest najprawdopodobniej kwas salicylowy - sprzymierzeniec skóry tłustej, suchej zdecydowanie nie służący. Wróciłam z podkulonym ogonem do mleczka oczyszczającego. Mleczko sprawuje się ok, ale tęsknię za uczuciem odświeżenia jakie daje ochlapanie twarzy wodą, zwłaszcza rano. Zastanawiam się nad zakupem jakiegoś produktu myjącego dla cery wrażliwej, aby móc porzucić waciki i wrócić do wody.

Odkąd jestem na izotretynoinie nie mam już problemu z wypryskami, za to wciąż mam problem z zaskórnikami. Czytając relacje dziewczyn stosujących różne wysuszające terapie przeciwtrądzikowe (np. retinoidy) spotkałam się ze stwierdzeniami "zaskórniki się po prostu wykruszyły". W moim przypadku tak nie było - mój nos był zawsze mocno zanieczyszczony i izotretynoina tego nie zmieniła. Co więcej, teraz kiedy mam skórę suchą i wrażliwą o wiele trudniej jest się ich pozbyć - w czasie przyjmowania Izoteku nie wolno stosować na skórę żadnych zabiegów typu peelingi czy mikrodermabrazja. Z suchej skóry zaskórniki "wyłażą" o wiele trudniej - kiedy miałam cerę tłustą o wiele łatwiej było je wydusić (tak, wiem że teoretycznie ze skóry nic nie powinno się wyciskać, ja jednak wyciskam), zwłaszcza po całym dniu kiedy cera była przetłuszczona, niemal "wyślizgiwały" się z porów pod naciskiem. Na cerze suchej - cisnę i cisnę i nic. Ostatecznie zdecydowałam się na oczyszczenie nosa moją sprawdzoną metodą - olejek do demakijażu (zaskórniki to nic innego jak nagromadzone w porach sebum, a tłuszcze najlepiej rozpuszczają się w tłuszczach) + szczoteczka do oczyszczania twarzy. Ostatecznie zaskórników udało mi się pozbyć, ale zdecydowanie odradzam Wam takie eksperymenty podczas terapii Izotekiem - przegięłam ze szczoteczką i najzwyczajniej w świecie zdarłam sobie skórę z nosa. Były schodzące płaty skóry, było zaczerwienienie, był strupy. Bolało i przez ponad tydzień wyglądałam jak ofiara przemocy domowej. Kiedy w końcu nos się złuszczył i świat ujrzała "nowa" skóra, wygląda świetnie i czysto, ale co się nacierpiałam po drodze to moje. W związku z tym rada na dziś - jeśli macie mocno zanieczyszczoną skórę, a planujecie terapię izotretynoiną, udajcie się na zabieg oczyszczania do kosmetyczki przed rozpoczęciem kuracji. Zaoszczędzi Wam to potem kombinacji. Ogólnie nie jestem fanką regularnego oczyszczania manualnego - mija się to z celem, bo jest w pewien sposób zabieg dla skóry traumatyczny, a jeśli mamy tłustą cerę, to zaskórniki zawsze wrócą. O wiele lepsze i delikatniejsze dla skóry są regularne zabiegi złuszczające - peeling kawitacyjny czy mikrodermabrazja. W tym przypadku myślę jednak, że taki jednorazowy zabieg oczyszczania sprawdził by się dobrze.

Zmiany we włosach
Odkąd skończyłam -naście lat, miałam bardzo tłuste włosy, wymagające codziennego mycia. I to rano, bo jeśli umyłam włosy wieczorem, to rano były już średnio świeże. W ciągu dnia przetłuszczały się na tyle, że jeśli chciałam gdzieś wyjść wieczorem, to ratunkiem był albo suchy szampon, albo kolejne mycie. Uprzedzając stwierdzenia typu "bo im częściej myjesz włosy, tym bardziej się przetłuszczają" - jeśli mamy tendencję do łojotoku, to to jak często będziemy myć włosy nic nie zmieni. Ja tłuste włosy dostałam w pakiecie do tłustej skóry = mam skłonność do łojotoku i moje gruczoły łojowe będą sebum produkować w swoim tempie, niezależnie od tego czy umyję włosy raz dziennie czy raz na trzy dni. Zbyt rzadkim myciem skóry łojotokowej można sobie wręcz zaszkodzić, bo sebum zatyka pory... Ratunkiem na łojotok jest m.in. izotretynoina - nie tylko moja cera zmieniła się w suchą, skalp również. Obecnie włosy mogę myć raz na trzy dni i wyglądają ok. Zaczął się za to lekki problem z łupieżem - w sumie nic dziwnego, skoro twarz się łuszczy, to dlaczego skalp miałby sobie żałować. Mocne, drogeryjne szampony również przestały mi służyć - ostatnio używałam Aussie, obecnie jest dla mnie za mocno oczyszczający, po użyciu skalp mnie lekko piecze. Zmieniłam szampon na Neutrogena T-Gel i jest lepiej.


Suchar nad suchary
Nie tylko moja cera i włosy stały się bardziej suche - ogólnie wszystko co może być suche, jest suche. Mam suche i spierzchnięte usta i bardzo suchą śluzówkę w nosie. Kiedy nikt nie patrzy namiętnie dłubię w nosie, gdyż naczynka są bardziej skłonne do pękania i robią mi się najzwyczajniej w świecie strupy. Dermatolog przykazał smarować wnętrze nosa wazeliną, co kompletnie zignorowałam, a teraz żałuję i pokornie smaruję - chociaż nie wiem czy smarowanie od samego początku zapobiegłoby tworzeniu się strupów. Dziąsła również są bardziej podatne na krwawienie i pluję pastą do zębów na czerwono. Sucho jest w również w miejscach intymnych - tu z pomocą przychodzi przepisany przez ginekologa żel Sylk - produkt, którego można używać zarówno jako lubrykanta jak i nawilżacza do regularnego stosowania (na takiej samej zasadzie jak stosujemy krem do rąk czy twarzy). Dobrze sprawują się również globulki Cicatridina z kwasem hialuronowym.


Dotychczasowe porównanie

Zalety terapii izotekiem:

+ zdecydowana poprawa stanu cery, brak zmian trądzikowych
+ skóra jest wygładzona, pory zmniejszone
+ skóra i skalp się nie przetłuszczają

Wady:
- intensywne złuszczanie naskórka
- lekkie zaczerwienienie skóry
- wszystko co może być suche jest suche...
- zwiększona podatność na krwawienie (nos, dziąsła)

Czy warto? To będę mogła ocenić dopiero po zakończeniu leczenia (jeszcze dobre 18 tygodni przede mną) - póki co, mimo niedogodności, jestem zadowolona z terapii.

To by było na tyle. Niedługo przygotuję szczegółowe zestawienie produktów jakich używam w codziennej pielęgnacji mojej izotekowej skóry :)

9 komentarzy:

  1. Po zawiłościach z kuracją hormonalną, niestety wolę nic nie łykać. :/ Myślę, że może jak "odpocznę" może z rok jeszcze i nic mi się na twarzy nie polepszy to spróbuję. Na razie boję się ryzykować z moim szczęściem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja w sumie bardziej niż samego Izoteku bałam się implantu hormonalnego, który lekarz przepisał mi "w pakiecie"... kiedy miałam 16 lat moją pierwszą terapią trądzikową były tabletki Diane, które na trądzik nie pomogły, za to mi wodę z mózgu zrobiły ;) ale póki co da się żyć, odpukać.

      Usuń
    2. Moge sie zapytac, co rozumiesz przez zrobienie wody z mozgu? Sama przyjmuje wlasnie Diane i jeszcze zyje i nie czuje takiego efektu ubocznego :-)

      Usuń
    3. po mniej więcej pół roku zaczęły się ogromne huśtawki nastrojów - od śmiechu po histerię. Po odstawieniu Diany przeszło jak ręką odjął. Prawdopodobnie skład hormonalny mi nie odpowiadał, ale zniechęciło mnie to do tabletek na tyle, że nie szukałam już tabletek z innym składem. Na implancie jestem bardziej płaczliwa niż zwykle (potrafię wzruszyć się na reklamie telewizyjnej :P), ale póki co nie mam napadów złości czy histerii :)

      Usuń
  2. Przydatny post, dzięki

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy z peelingiem należy zaczekać do końca kuracji czy po jej zakończeniu jest jeszcze jakiś okres ochronny? Kupiłam sobie na http://importmania.pl takie urządzenie do wykonywania peelingu kawitacyjnego w domu i przyznam szczerze, że aż mnie kusi, żeby go wykorzystać. Efekt podobno taki jak u kosmetyczki ma być... No ale zostały mi 2 tygodnie izoteku i mam dylemat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie kosmetolog, u której wykonuję zabiegi na twarz, zaleciła jeszcze pół roku przerwy w zabiegach na twarz i ciało (peelingi, wosk, oczyszczanie) po zakończeniu kuracji Izotekiem.

      Usuń
    2. najlepiej pewnie będzie skonsultować się z lekarzem prowadzącym. Czytałam, że objawy takie jak spierzchnięte usta i sucha śluzówka nosa ustępują szybko, ale nie wiem jak jest z ogólną wrażliwością skóry. Dwa tygodnie to nie dużo, ja raczej bym się wstrzymała, zwłaszcza że mamy lato, a na podrażnionej skórze o wiele łatwiej o przebarwienia.

      Usuń
  4. grunt, że kuracja przynosi dobre efekty.. chociaż ta suchość jest wyjątkowo dokuczliwa ale myślę, że warto się pomęczyć ;-)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
 
site design by designer blogs