W UK obowiązuje polisa "Think 25" czyli legitymujemy osoby wyglądające na nieletnie, ale osoby wyglądające na mniej niż 25 lat, tak na wszelki wypadek...
1. Noże i nożyczki
Aby móc kupić nóż w Szkocji, musimy mieć ukończone 18 lat. Niektóre sklepy (np. Argos, specyficzny rodzaj sklepu, gdzie produkty oglądamy w katalogu, spisujemy numer, idziemy do kasy zapłacić, dostajemy numerek i idziemy do poczekali, gdzie ktoś przynosi nam przedmiot z magazynu) podejmują dodatkowe środki ostrożności i kiedy kupujesz nóż, musisz zostawić swoje dane.
Kewesti noży jest ogólnie bardzo restrykcjyna - nie wolno ich mieć przy sobie poza domem. Jeśli więc wybierasz się na biwak lub na grzyby i masz ze sobą nożyk/scyzoryk musisz się liczyć z tym, że jeśli jakimś cudem spotkasz w środku lasu patrol policji, policja nożyk ci skonfiskuje. Bo nie wolno i już. Kuzyn mojej połowicy wpadł na pomysł, że przywiezie swojemu bratu do Szkocji prezent z Polski - maczetę, w sumie pełniącą bardziej funkcję ozdobną niż jakąkolwiek inną, no ale "nóż" to nóż. Miał ją w bagażu nadawanym, ale te widocznie też przechodzą przez jakiś skaner, bo w Szkocji, w sali odbioru bagażu został zatrzymany przez policję, przesłuchany i maczetę mu zabrano. W sumie obyło się bez żadnych konsekwencji, ot chciał zrobić prezent i nie wiedział, że nie wolno, ale strachu się najadł...
2. Czekoladki z likierem
Moje ulubione czekoladki, to te z likierem wiśniowym. Zajadałam się nimi w sumie już od wczesnych lat nastoletnich, babcia też czasem kupowała mi Wedlowskie Baryłki i nikt nie widział w tym nic zdrożnego, ale podług standardów brytyjskich mam rodzinę patologiczną, bo tutaj na czekoladki z likierem trzeba mieć ukończone 16 lat.
3. Paracetamol
Święty Graal brytyjskich lekarzy, przepisywany niemal na wszystko, można kupić praktycznie wszędzie i to za grosze, ale pod warunkiem, że masz ukończone 16 lat i nie bierzesz więcej niż dwa opakowania. Limit jest na osobę, nie na transakcję, czyli nie możemy być cwani i kupić czterech, ale płacąc osobno. Co więcej, jeśli wyjdziemy ze sklepu z dwiema paczkami i za chwilę wrócimy po kolejne dwie, a kasjerka jakimś cudem będzie nas i nasze zakupy pamiętała, to również ma prawo odmówić sprzedaży.
4. Totolotek
Nie wiem jak Was, ale mnie mama niejednokrotnie wysyłała do sklepu po mleko i chleb "a po drodze weź kup lotka, bo dzisiaj kumulacja". Niestety Szkockie mamy nie mają też możliwości, ponieważ wszystkie produkty od National Lottery, zarówno totek jak i zdrapki, traktowane są jako hazard, a dostęp do hazardu trzeba młodzieży ograniczyć, więc lotek jest dozwolony od lat 18.
5. Party poppers i fajerwerki
Niewinne, mogłoby się zdawać, pukawki wypełnione konfetti. Pamiętam, że miałam kiedyś taką dołączoną gratis do magazynu dla dzieci "OK" (takiego z postaciami z Looney Tunes). Tutaj traktowane są jako "materiały wybuchowe" i musimy mieć 18 lat, żeby je kupić.
Chociaż party poppers to nic, można je kupić praktycznie w każdym supermarkecie i siedzą spokojnie na półkach z innymi produktami. Fajerwerki to dopiero hardkor. Fajerwerki ogólnie w zwykłych marketach można kupić tylko w okolicach listopada, bo puszczane są na Bonfire Night (puszczanie fajerwerków w Sylwestra nie jest popularne, jeśli w UK widzisz gdzieś sztuczne ognie o północy, to możesz mieć 95% pewności, że puszczone zostały przez Polaków). Fajerwerki (w tym zimne ognie!) nie leżą sobie na półce, tylko zamknięte są w specjalnej gablocie, klienci mogą popatrzeć tylko przez szybkę, muszą wypełnić kartę z nazwami produktów, podejść do punktu obsługi klienta, zapłacić, a wówczas pracownik przyniesie im wybrane produkty. Obowiązkowo obok gablotki stać musi wiadro z piaskiem na wypadek pożaru :D Fajerwerki nie są trzymane w sklepie po Bonfire Night, to co się nie sprzedało jest odsyłane do producenta.
![]() |
koleżanka z pracy przy gablotce na fajerwerki (jeszcze nie zapełnionej). |
"Proxy sale"
Proxy sale, to sytuacja, w której osoba pełnoletnia kupuje produkt objęty restrykcją wiekową dla osoby nie pełnoletniej. Proxy sale to sprawa dość kontrowersyjna. Przede wszystkim w moim sklepie uczą nas, że mamy prawo odmówić sprzedaży tylko i wyłącznie wtedy, kiedy mamy jasny dowód na to, że ktoś kupuje coś dla kogoś (np. usłyszeliśmy rozmowę). Niestety bardzo częstą praktyką w wielu sklepach jest automatyczne legitymowanie wszystkich obecnych, czyli idąc do sklepu z połowicą, jeśli mam w koszyku alkohol, to mimo że ja płacę, chcą widzieć ID moje i jego. Trzeba jednak pamiętać, że proxy sale obejmuje wyłącznie alkohol, jeśli więc kujemy fajki czy zdrapki, a chcą ID od kogoś kto z nami jest, można się wykłócać (mnie się w sumie nigdy nie zdarzyło). Tak więc jeśli mama kupuje zdrapkę i wręcza ją swojemu dziecku żeby miało frajdę, to nie mamy prawa robić jej wymówek.
"Challenge"
Jako ostatnią ciekawostkę dodam, że w UK mamy prawo (a wręcz obowiązek) legitymować osoby nie tylko próbujące kupić produkt objęty restrykcją, ale też osoby próbujące ten produkt... oglądać. Czyli jeśli widzę, że ktoś wyglądający na nieletniego kręci się wokół alkoholu czy noży, mam prawo zażądać ID, a w przypadku braku ID/niepełnoletności taką osobę z danego działu wygonić. Wszystkie takie "czelendże"
muszę zapisać w specjalnej książce, którą każdy dział sprzedający produkty objęte restrykcją ma gdzieś skitraną (w mojej sieci supermarketów, nie wiem jak to się odbywa w sklepach innej sieci).
Uwaga: opisuję w tym wpisie znane mi przepisy szkockie, w innych krajach UK legislacja może się różnić.
A na Tajwanie w sklepie typu "sam" w jednej alejce walają się - piecyki do palenia ofiarnej mamony, fajerwerki, hantle, bejsbole - i wibratory :D Co kraj to obyczaj :D
OdpowiedzUsuńwiem, czytałam ten wpis :D i pewnie do tej pory jeszcze żaden sklep nie wybuchnął z tego powodu? ;) w UK zasady Health & Safety są dziwne...
UsuńMnie w Anglii kiedyś Poundland odmówił sprzedania zestawu sztućców obiadowych (były w nich noże obiadowe, takie z piłką), bo nie miałam ukończonych 21 lat x] A na kampusie kupiłam bez problemu.
OdpowiedzUsuńZa to zauważyłam, że tam też aspiryna należy do "restricted items", chociaż mnie zawsze zaznaczali, że nie wymaga pokazania dowodu tożsamości.
W ogóle, to mnie to smuci, bo na palcach jednej ręki mogę policzyć, ile razy mnie ktoś wylegitymował przy kupowaniu alkoholu, a przecież nie mam jeszcze 25 lat :< A jak ktoś nowo poznany zgaduje to też raczej strzela w 20, a nie w 24, więc o co cho z tymi sklepami? :<
Niestety wiele zależy od fanaberii kasjerki. Mnie się zawsze zdarzał cyrk z kupowaniem alkoholu w Morrisons, ale tylko u jednej konkretnej kasjerki. Ja płaciłam, ale chciała też dowodu od Monstera, a jak Monster wygląda sama wiesz, już dawno dowodu przy sobie nie nosi, bo mało kto myśli, że ma mniej niż 25, a żeby pomyśleć że nie ma 18tu to chyba naprawdę trzeba mieć coś z oczami xD kasjerka wykonała taki manewr: Monster musiał lecieć do samochodu po prawko, a żeby nie przetrzymywać kolejki mnie skasowała do końca razem z flaszką, kazała zapłacić, tylko flaszkę odstawiła na bok i mi jej nie dała (mimo że zapłacona), musiałam więc czekać ze spakowanymi zakupami podczas gdy ona kasowała innych klientów. Wtedy mnie to tylko wkurzyło, teraz wiem że takie zachowanie było niedopuszczalne. Skoro odmawiasz sprzedaży, to musisz jej odmówić raz i koniec, nie kazać klientowi zapłacić i przetrzymywać towar. Gdyby okazało się, że Monter jednak dowodu przy sobie nie ma (bo nie masz obowiązku nawet mieć przy sobie prawka jak prowadzisz), to co by zrobiła? Musiałaby zawołać kogoś żeby zabrał mnie i flaszkę (no bo przecież ja flaszki do ręki dostać nie mogę, bo kupuję dla "nieletniego" Monstera, a sama tyłka z kasy ruszyć nie może) do Customer Service Desk, żeby wycofali flaszkę za którą już zapłaciłam i tym samym zmarnowałaby dobre kilkanaście minut mojego czasu. To wydarzenie zirytowało mnie na tyle mocno, że moja noga od tamtej pory (a było to dobre 2 lata temu) w tym sklepie nie postała.
Usuń