piątek, 12 grudnia 2014

Lepiej unikać: pianka Mizon Snail Repairing Foam Cleanser...

Kocham ślimacze produkty, ale tak jak nie wszystko złoto co się świeci, tak i nie każdy kosmetyk ze ślimakiem mi służy...


Opis produktu: Produkt oczyszczający z filtratem ze śluzu ślimaka, która dzięki gęstej pianie dokładnie myje skórę.

W składzie oprócz osławionego ślimaczego śluzu znajdziemy kilka ekstraktów roślinnych:

  • Korzeń gipsówki wiechowatej (te wiechcie drobnych białych kwiatków, które floryści upychają do bukietów żeby były pełniejsze) - niestety jego dobroczynne działanie pozostaje dla mnie tajemnicą
  • Papaja - źródło witaminy A i papainy. Witamina A działa jako antyoksydant, a papaina przyspiesza złuszczanie martwych komórek naskórka
  • Bluszcz - ma właściwości uśmierzające świąd, przeciwbólowe. Poprawia również krążenie dzięki czemu inne składniki lepiej się wchłaniają.
  • Kwiaty arniki górskiej - ma działanie antybakteryjne i przeciwzapalne, wspomaga procesy gojenia
  • Piołun - ma działanie antybakteryjne i przeciwzapalne, wspomaga gojenie ran i łagodzi podrażnienia skóry
  • Krwawnik pospolity - używany powierzchniowo jako środek przyspieszający gojenie ran, łagodzący podrażnienia, wysypkę, stany zapalne. Zawiera m.in. kwas salicylowy, który ma działanie antybakteryjne i przeciwgrzybiczne oraz flawonoidy, które mają właściwości antyoksydacyjne
  • Gencjana - ma właściwości przeciwzapalne i antybakteryjne
  • Zielona herbata - antyoksydant, chroni skórę przed uszkodzeniami spowodowanymi przez wolne rodniki. Ma również właściwości kojące
Brzmi fajnie, ale nie ma się co ekscytować, ponieważ pianka jest na skórze zbyt krótko żeby ekstrakty mogły porządnie zadziałać :P

Pełen skład: Water, Stearic Acid, Glycerin, Potassium Hydroxide, Butylene Glycol, Sodium Polyacrylate, Myristic acid, Lauric Acid, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Propylene Glycol, Cocoamidopropyl Betaine, PEG-14M, Snail Secretion Filtrate, Polysorbate 20, Polyquaternium-7, Hydroxypropyl methylcellulose, Gypsophila Paniculata Root Extract, Carica papaya, Ivy Extract, Arnica Montana Flower Extract, Artemisia Absinthium Extract, Achillea Millefolium Extract, Gentiana Lutea Root Extract, Ethanol, Camellia Sinensis, Disodium EDTA, Fragrance

Analiza składu [TUTAJ

Jak widać na zdjęciach powyżej tubka jest zabezpieczona folią, nie ma żadnego dodatkowego opakowania. Pod nakrętką dziubek jest zabezpieczony sreberkiem. Do zużycia mamy 60ml produktu.


Produkt ma konsystencję gęstego kremu i perłowy kolor. Tak jak inne pianki, które testowałam do tej pory, zachowuje się jak krem do golenia - z odrobiną wody i tarcia zmienia się w gęstą pianę. Ma przyjemny, mydlany zapach. Jest bardzo wydajna - ilość pokazana na dłoni spokojnie wystarcza na pokrycie całej twarzy i gęstą pianą.


Jeśli chodzi o działanie - nic specjalnego. Pianka myje i zostawia skórę "skrzypiąco" czystą, ale to by było na tyle. Do skrzypienia jestem przyzwyczajona i nawet lubię to uczucie, pod warunkiem że przy okazji skrzypienia nie robi mi się suchar na twarzy, a ta pianka niestety wysusza. Używana samodzielnie jest jeszcze do przeżycia, ale zastosowana na twarz wcześniej oczyszczoną olejem pozastawia moją skórę napiętą i suchą. Czytałam kilka recenzji tego produktu i żałuję, że nie trafiłam na recenzję Cat Catus przed kupnem - otóż pianka ma bardzo zasadowe pH, co jest niedobre dla skóry. Tutaj możecie przeczytać cały post na temat pH produktów myjących.

Cena: od 4 funtów (ok. 20zł) na e-Bay.

Plusy:
+ tania
+ wydajna
+ zawiera dobroczynne ekstrakty roślinne - wprawdzie pianka jako produkt myjący nie siedzi na skórze dostatecznie długo, żeby miały czas porządnie zadziałać, ale zawsze to dobrze wiedzieć ze tam są :P
+ ładnie pachnie

Minusy:
- wysusza skórę
- ma zbyt zasadowe pH co jest niezdrowe dla skóry

Podsumowanie: nie polecam, badziew. Mam zamiar kupić papierki lakmusowe - koniec z zasadowymi piankami :P jak już kupię zrobię test i uzupełnię wpis.

10 komentarzy:

  1. To rowniez nieporozumienie, ze sluz slimaczy nawilza skore. W rzeczywistosci jest wrecz przeciwnie, dlatego osobom z tlusta cera tak dobrze on pasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli dla suchej skory nie polecacie slimaka?

      Usuń
    2. Wszystko zależy od produktu, tzn. wszystkie ślimacze produkty reklamują się jako odżywcze, regenerujące, nawilżające itp. ale jeśli chodzi o kremy w postaci żelu, to one faktycznie nie są zbyt nawilżające, ot świetne dla tłustej cery na dzień. Ale są też ślimacze produkty, które moim zdaniem dobrze nawilżają - np. Secret Key Prestige Repair Cream czy Baviphat Urban Dollkiss Snail Sleeping Pack.
      Moja koleżanka, która ma suchą cerę kupiła ostatnio ślimaki od Secret Key (esencję, żel i krem Prestige), dam znać jak się spiszą :)

      Usuń
    3. Wracam z newsami - koleżanka z suchą cerą jest ze ślimaków zadowolona i niezadowolona równocześnie. Zadowolona, ponieważ wspaniale rozjaśniły jej przebarwienia, ale niestety pod kątem nawilżania są niewystarczające. Także same ślimaki się do suchej cery faktycznie nie nadają, trzeba je wspomagać jakimiś konkretnymi nawilżaczami.

      Usuń
  2. Ja wypróbowałam tylko żel Mizona ze ślimakiem i po tym przeszła mi ochota na dalsze eksperymentowanie z tym składnikiem :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja w sumie nie rozumiem tego szału na żel Mizona (to chyba za sprawą AC), bo za taką samą cenę można kupić ślimacze produkty o wiele prostszych składach, sam śluz + jakieś ziele, podczas gdy w Mizonie mamy silikony. Jak go używałam byłam nawet zadowolona, ale teraz wiem że już nigdy do niego nie wrócę. To już Mizonowy All-in-One jest o wiele bardziej warty uwagi. A moim obecnym ślimaczym HG jest jabłko od Baviphat, w życiu bym się nie spodziewała, nie wiem dlaczego ale byłam w 80% przekonana, że to będzie badziew w ładnym słoiczku i wyrzucam pieniądze w błoto, a tu taki surprajs hehe :)

      Usuń
  3. Z tego co czytałam na innym zagranicznym blogu ma strasznie wysokie pH (prawie 8) przez to jest taki drażniąco-suszący.Juz sobie wyobrażam jak zmasakrowalby moją twarz przy retinoidach!

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzialam ostatnio u nas w pl w aptece jakis krem ze sluzem ale podejrzewam niestety ze badziew...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a pamiętasz może jakiej firmy?
      wiem, że polska firma Snail Garden robi swój krem ze śluzem i śluz ma na drugim miejscu w składzie, więc nie jest źle, tylko cena powala - 60zł za 50ml. Dla porównania koreanski żel Purebess kosztuje ok. 25zł za 50g.

      Usuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
 
site design by designer blogs